Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Saturday 28 February 2015

Mamy fazę na muffiny.

Dżunior nie lubi niepotrzebnego hałasu. Używanie np. miksera w kuchni działa na niego odstręczająco. Najpierw bawiliśmy się kruchym ciastem, ale to ja musiałam zagnieść, rozwałkować, układać na blaszce. Panicz pomagał jak mógł, wiadać było że prace kuchenne go porywają, ale to nie było to.
Ostatnio ruszyliśmy z muffinami - wpadłam na to dopiero teraz bo jestem zbyt niecierpliwa na nakładanie ciasta do papilotek, zdecydowanie preferuję ciepnięcie ciasta do blaszki i już. Ale dla Dżuniora okazało się to strzałem w dziesiątkę. Fantastycznie miesza w jednej misce suche składniki, potem w drugiej mokre. Dziś nawet dałam mu trzepaczkę do rozbełtania jaj i super sobie radził. Zostało dla mnie co prawda to żmudne nakładanie porcji ciasta, ale jakoś tak z pomocą młodego nie było to aż tak upierdliwe ;)
Tak więc w tygodniu były muffiny jabłkowe, a dziś marchewkowe - i te wyszły naprawdę nieźle :) Panicz tuczy tatusia namiętnie, bo sam mimo zapału za dużo nie zmieści, a ja na diecie. Ale tatuś nie narzeka, albowiem muffiny należą do jego ulubionych wypieków. Wiec generalnie wszyscy zadowoleni ;) muszę tylko poszukać więcej przepisów :)
Oprócz tego nasza zwykła codzienność jest barwna, coraz barwniejsza. Wygospodarowałam kawałek regału na układanki, memory, pieczątki dziecka. Dziecko, tak obdarowane, z wyeksponowaną zawartością zabawek edukacyjnych potrafi spędzić kawał czasu pobierając co i rusz z półeczki nowe pudełko i z zapałem rozpracowując jego zawartość. Lokomotywy wylądowały w oddzielnym pudełku i służą, prócz zabawy, do rozpoznawania kolorów, cyfr, liter. Młody to ostatnie sam sobie zażyczył, ja bym z nauką jednak jeszcze się wstrzymała.. Ale skoro nowe bodźce mają ponoć wspomagać tę nieszczęsną mowę która u panicza leży raczej, to chwytam się wszystkiego co może młodego zainteresować i po udzić do mówienia. Przymierzam się do kupna dziecięcej kuchni z wyposażeniem :P a może po prostu nieco świruję? Ale z drugiej strony widać jak panicz namiętnie poznaje, próbuje, cieszy się nowymi umiejętnościami... Tylko magazynu na te wszystkie sprzęta zaraz nam będzie potrzeba :P
To jest mega fascynujące, to patrzenie jak Dżunior rozwija się jak dziki :) To tempo, zapał, wydajność... Niesamowite.
Jestem już na etapie żałowania że mąż nie zgadza się na kolejnego geniusza w rodzinie :3

Monday 9 February 2015

Czy można kąpać się w ubranku?

Wczora z wieczora ;) szykowalismy kapiel dla Dżuniora. Woda leciała, piana rosła, panicz przytargał dinozaura do kąpieli. Mąż zaczął mi tłumacxyć gdzie przymocujemy bramkę do ściany, tak żeby nie była w drzwiach pokoju młodego. Rozważając plusy i minusy pomysłu spojrzałam w kierunku wanny, no i mnie zamurowało. W środku, w ubraniu i kapciach, wśród wody i piany, stał panicz. Stał sobie cichutko, i tylko minę miał jakby taką niewyraźną, nieokreśloną. Mąż, zdziwiony moim nagłym stuporem, oderwał się od ściany i wszedł do łazienki. Zamarł takoż. Po chwili nas zbiorowo odblokowało, rozebraliśmy dziecię z mokrych ciuszków, i dalej kąpiel przebiegała bez zakłóceń. Znaczy do momentu mycia włosôw, ale to już inna bajka ;)
Uświadomiłam sobie tylko z jaskrawą ostrością, jak bardzo musimy uważać, i jak kompletnie nieprzewidywalny może być Dżunior ze swoimi pomysłami...
Pieczenie ciasteczek wysunęło się na prowadzenie w ulubionych zabawach. Do ulubionych należy też dalej zabawa pociągami i torami, oraz układanie puzzli. A na przykład czytanie książeczek też może być, byle nie za długo... ;)

Wednesday 4 February 2015

Dwulatku, pomyśl ;)

Parę miesięcy temu, jesienią, a także i wcześniej - podsuwałam Dżuniorowi napoje ze słomką. Które to napoje okazywały się niewypałem, młody gryzł słomkę, denerwował się że nie leci, jakoś mu to zupełnie nie podeszło. Nie to nie. Jakiś prikaz że dziecię musi pić ze słomki? Niet. 
Przedwczoraj mąż próbował podsunąć dziecku kartonik soczku, ze słomką. Ja na to walecznie że nie, panicz nie lubi, nie chce, będzie się złościł. Dziecko stało spokojnie przysłuchując się ożywionej dyskusji, to u nas raczej rzadkość. Te dyskusje w sensie. W koñcu się zapowietrzyłam, małżonek wręczył dziecku kartonik, więc zaczęłam rozglądać się za ściereczką. A panicz? Godnie i niespiesznie ujął kartonik, słomeczka do buzi, i zaraz oddał nam puste opakowanie. Pić się dziecku chciało......

Układanki. Miła rozrywka. Tylko słabo są układalne na miekkim dywanie, i te kartoniki nie zawsze dobrze przystają, co bywa nieco denerwujące. Ale panicz lubi.
Dziś sciągnęłam aplikację z układankami (z Tomkiem rzecz jasna), a w bonusie w owej appce jeszcze memory było. No i Dżunior rozpirzył system, że tak powiem. Puzzle spokojniutko, przesuwając palcem kawałki. Nie wiem czy sześć elementów to dużo dla dwulatka, po paniczu sądząc, raczej niewiele. A już przy memory to kwiczałam z podziwu, 25 obrazków, i mały skubaniec łączył je w pary jak stary (rymuję ze wzruszenia). Pamiętał gdzie wcześniej mignęła para i wracał bezbłędnie do zakrytych pól. Mało nie zachrypłam od żywiołowego aplauzu. Pojął błyskawicznie że gry plan jest taki, żeby znaleźć dwa takie same obrazki. I tak sobie myślę że z kartonowym memory nie poszłoby tak łatwo, obrazki rozsypane na dywanie byłyby chyba bardziej interesujące z nieco innym zastosowaniem ;)
A jeszcze dziś panicz piekł ciastka, skoro już tu jestem to napisze :D Pięknie mu szło. I pięknie je jadł :) Zauważyłam, że to co dziecię samo sobie szykuje do jedzenia, dużo bardziej mu smakuje i o wiele chętniej zjada... To sie zdaje mi się zmienia człowiekowi na starość, jednakże na razie działa więc coraz śmielej pozwalam Dżuniorowi działać w kuchni... Skoro lubi... :>