Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Friday 30 August 2013

O łożysku w samochodzie ;)

Które to łożysko zostało dziś wymienione w warsztacie. W samochodzie wreszcie zrobiło się przyjemnie cicho, i wybraliśmy się wszyscy po południu na wycieczkę.
No i cuś Dżuniorowi nie podpasowało, bo ja wiem? Za cicho? Inaczej? No i, krótko mówiąc dostał po raz pierwszy w życiu choroby lokomocyjnej. Błeee ;) Na szczęście sklep blisko, mokre chusteczki i sytuacja została opanowana. Znaczy prawie, autko czeka jeszcze seria wietrzeń :P

Za to na zakupach tatuś młodego panicza, który raczej nie interesuje się jakie ubranka wybieram małemu, dziś wypatrzył wspaniały polar, a jako że jest fanem polarów to ma oko. Przyniósł dumnie do pokazania i oznajmił kategorycznie że bierzemy :D, ja natomiast znalazłam fajne dżinsy - miekkie w dotyku i podszyte od wewnątrz materiałem dresowym... Do tego dwie mega paki pampersów i... nic dla nas :P
Tak więc Dżunio nie dość że nam autko zapachnił to jeszcze prezentów dostał :P

I tylko leciutki mój żal, bo jako że panicz sporym chłopcem jest - nie wypartuję już ubranek w dziale niemowlęcym, chlip. Już w chłopięcych. I gdzie moja mała kruszynka? :D Mamy już w domu dużego rozrabiakę, nie dzidziusia :> A ubranka na 86cm (12-18 miesięcy) są zaledwie luźne, ale zaprawdę nie zbyt duże :)

Thursday 29 August 2013

Złośnik.

Dżunior rośnie. Ja wiem, że to raczej oczywiste stwierdzenie, ale mało oczywiste jest dla mnie że zaczyna tak wcześnie mieć swoje zdanie i humorki ;) Potrafi wpaść w złość jak skończy się jego ulubione jedzenie (obecnie jogurciki), a gdy dostanie chrupka na którego nie ma ochoty to robi rozmach i bęc na ziemię chrupem niedobrym. Frustruje się jak go sadzamy a on akurat chciał postać, albo stawiamy kiedy on zamyślił sobie czołganie się po podłodze. Sadzony w foteliku albo musi zaraz dostać jeść albo urządza awanturkę bo nie chce tam siedzieć po próżnicy :D
Dowiedziałam się również że na przykład kaszka truskawkowa jest bardzo pyszna a ta z owoców leśnych nie do przełknięcia. A także że ulubioną zabawą młodego panicza jest szarpanie za kabelki - na stanowcze ''nie'' wygina usteczka w podkówkę i wybucha płaczem.
Taki mały rozrabiaka rośnie :)

A ja ostatnio ciężko choruję na porcelanę z Chodzieży. Cały komplet. Duży. I tak jak w tym pogańskim kraju jest to rzecz droga a i ładną trudno znależć, ta co ją sobie oglądam na polskich stronach ceny miewa do przełknięcia, jest cudownie śliczna... no i się napaliłam. Tylko mam potworny problem jak taki duży komplet kruchej porcelany przewieźć sobie tu... przesłać... cokolwiek. Ech.

Tuesday 27 August 2013

''Święto Państwowe"

Jako że wczoraj mąż miał wolne, wybraliśmy się do Zoo. Miałam nadzieję na ładną pogodę, no i niestety moja prośba została wysłuchana aż zanadto :P Gorąco, duszno, słońce dawało czadu.... i nieco nam to zepsuło wycieczkę. Zwierzęta pochowały się w dostępne chłodne dziury, do cienia, bóg wie gdzie, za to nam się specjalnie nie paliły pokazywać ;)
Ale poza tym jako że lubimy wycieczkować, nie było źle ;D Dżunior ze wszystkich zwierząt najbardziej upodobał sobie innych ludzi, i miał zaiste pole do obserwacji bo tłumy były dzikie.
Nareszcie wyszedł czwarty ząb, więc było już ciut lepiej z jedzeniem, chrupaniem chrupków, no i mniej maruderstwa. Ale też młody panicz zazwyczaj lepiej je na świeżym powietrzu, jak każdy zapewne.
A znowu w sobotę wybraliśmy się na rajdzik po sklepach, bez żadnego specjalnego celu. I jak to zazwyczaj bywa - jak się nic nie chce kupić to nagle okazja goni okazję i w sklepac magicznie pojawiają się ciekawe rzeczy ;) Tak też było tym razem, siaty pełne, w sklepie Gap pełne szaleństwo, h&m takoż, i na koniec tk. Młody panicz obkupiony na jesień właściwie, nam też się coś dostało ;)
Aż miło zaczynać nowy tydzień ;)

Thursday 22 August 2013

Zielona trawka.

Pogoda dziś wyjątkowo dopisuje, więc przedpołudnie w ogródku, a później pewnie też sobie gdzieś pójdziemy. Rankiem w każdym razie hajda ekwipunek na dwór, i miło sobie czas przepędziliśmy ;)

Nasza baza ;)

Psinka korzystała także ;)

Fajne takie dni kiedy można spokojnie spędzać czas na świeżym powietrzu, nie za gorąco, nie pada, i co najważniejsze nie wieje. Szczególnie to ostatnio jest rzadkością. Dżunior się wyhuśtał, wybawił, po powrocie do domu zjadł swój budyń i smacznie pochrapuje u siebie.

I jeszcze z kronikarskiego obowiązku - kuchnia zdobyta :D

Tuesday 20 August 2013

Kanapka.

Dziś Dżunior oszamał swoją pierwszą kanapeczkę. Zazwyczaj na drugie śniadanie daję mu jogort no i ostatnio było to już za mało dla apetyciku młodego panicza. Więc dziś do jogo kanapka z masłem. Piękny to był widok, synek pochłonął śniadanie błyskawicznie, nawet niewiele okruszków dla psicy zostało.
Planuję jakieś wycieczki, ale pogoda właściwie taka sobie, więc dziś tylko do ogródka na huśtawkę, wczoraj do miasta...
Przeglądam ogłoszenia o pracę, mało ciekawych. Wczoraj mąż mi znalazł na przyuczenie do apteki, ale kapkę za daleko jednak. Ale takie coś mogłoby być ciekawe.... Na razie pomysłów brak. I coś mi się zdaje że się w przyszłym miesiącu przywitam po raz pierwszy w życiu z pośredniakiem, a pfe.



                                                                              :D

Monday 19 August 2013

Intensywnie.

Dżunior staje się poszukiwaczem rozrywek.
Budzi się rano, w ciągu dnia udaje się go namówić zazwyczaj na półtoragodzinną drzemkę i znowu szaleństwa do wieczora.
Gniazdo sprzątneliśmy, stoliczek aktywności też w zasadzie prawie nieużywany, trwa boom na kojec, ewentualnie podłoga. Kojec jest doprawdy dużym odkryciem młodego panicza, teraz na przykład siedzi w nim sobie i bawi się klockami. Klocki to wczorajszy prezent od Dziadków, więc jest szalenie popularny ;) Klocki przebiły nawet uporczywe stanie przy kojcowej barierce ;) Fajnie tak obserwować jak mały zajmuje się sobą, świetnie potrafi się bawić sam, chociaż oczywiście nie za długo.

To już codzienność, rano wchodzimy do sypialni Dżuniora a ten stoi dzielnie, nawet śpiworek nie jest już w stanie go zatrzymać ;) Tu z dzisiejszego poranka, już bez śpiworka, bo rozpięłam zanim wyszłam do łazienki ;) Dojrzał że ma zwierzątka ;D




I jeszcze sprzed chwileczki ;)


Thursday 15 August 2013

Czas kojca.

Postał sobie ten sprzęt u nas w domu, oj postał. Póki Dżunior leżał li i jedynie na pleckach leżenie w kojcu go nie interesowało. Potem, kiedy już leżał na brzuszku, też niekoniecznie. Za to teraz wygodnie sobie w nim siedzi, pełza, wstaje, bawi się zabawkami. Trzeba było czasu...
Gniazdo możemy właściwie już odsprzedać. Wsadzony weń młody panicz błyskawicznie z niego wyłazi i po zabawie ;) Ale nie żałuję zakupu, może służyło niezbyt długo ale za to intensywnie.
A i tak najlepiej na podłodze, tyle tylko że to mnie o palpitacje przyprawia ;)

Furorę robią chrupki kukurydziane. Jeszcze niedawno niekoniecznie, od kilku dni jeden za drugim znikają w bużce, jak i skórki od chleba, i niestety wszystko co tylko jeży na podłodze ;P



Wprost między oczy :P Dobrze że obiekt wybrany prawidłowo, blondyna - w przeciwieństwie do czarnuli - można gnębić ;)


"I tak właśnie było, ale ciiii, nie mów nikomu!"


Tu przynajmniej nie fiknie na twardą podłogę ;P

Wednesday 14 August 2013

Paracetamol.

W nocy Dżunior załapał się na lekarstwo, po raz pierwszy. Bo tej ciutki co dostał po pierwszym szczepieniu nie liczę, wypchnął wtedy wszystko właściwie ozorkiem ;)
No a noc okazała się trudna, pierwsza od wielu miesięcy pobudka, płacz i krzyk nie do utulenia. Skończyły nam się pomysły koło czwartej nad ranem, poleciałam po paracetamol. Młody panicz nawet w środku nocy na widok łyżeczki otwiera bezproblemowo buźkę, więc lek zaaplikowany błyskawicznie, no i po dzwudziestu minutach słodka cisza i pochrapujący Dżunior. Czyżby trzeci ząb? Zapewne, na nocne koszmarki środek przeciwbólowy zapewne tak ładnie by nie zadziałał....
No a dzisiaj słaby dzień, szum w głowach, młody też jakby bardziej marudny.... Ale cóż, to była trudna noc. Oby takich jak najmniej.
Momentami kiedy łapałam sen śniły mi się paskudne koszmary. Norma u mnie przy każdym życiowym zakrętasku.
Byle do przodu :P

Tuesday 13 August 2013

Ech.

Głowa mnie boli, i.. No nie jest to najlepsze parę dni. Z obecną firmą raczej na pewno się rozstanę, choć prowadzę jeszcze rozmowy o niczym właściwie. Oglądam chałupy w Polsce jakby miało mi to w czymkolwiek pomóc. Nie pomoże, taka odskocznia. 
I tylko i aż Dżunior w tym wszystkim trzyma mnie świetnie, młody panicz tryska humorkiem, apetytem, nowymi pomysłami na podniesienie nam ciśnienia ;)
Butle i smoczki spakowane do wyrzucenia, dodatkowy komplet łyżeczek kupiony..... I zabawa trwa :D

Tuesday 6 August 2013

Lekka nerwica ;)

Ta pół żartem pół serio, najchętniej obstawiłabym Dżuniora poduchami naokoło albo nie wypuszczała z objęć ;) No, ale tak się nie da. Od kilku dni szał, liczy się tylko podłoga i to co na niej jest i nadaje się do wspinaczki. Albo chociaż ściągnięcia. Poza tym nic. A ja czuję jak mi włosy znowu dostały przyspieszenia w siwieniu :D
Ewentualnie poszłabym w urządzenie chałupy w stylu ''małpi gaj'' jak na poniższych fotkach (materace, materace, wszędzie materace), tylko i tak na dłuższą metę nie zdałoby to egzaminu...



Młody panicz zachwycony pobytem, i wreszcie nikt się nad nim nie trzęsie ;) Tyle tylko że po takich wyjściach zawsze ma rozstrój żołądka, za dużo zarazków na raz. Poza tym ekstra.

Poza tym w weekend jedliśmy lody :D

A Dżunior posiadywał (byle nie za długo ;)) w nowym foteliczku


Wczoraj spotkałam się z pracodawcą, wyłuszczyłam mój punkt widzenia jeśli chodzi o godziny pracy po macierzyńskim - i oczekuję na odpowiedź listowną. Zobaczymy. Nawet jak się zgodzą to jeszcze pozostanie do rozwiązania kwestia dojazdów, ale może małymi kroczkami jakoś uda się rozwiązać to wszystko... O ile się zgodzą :)

Friday 2 August 2013

Co kupić takiemu małemu? ;)

Zastanawiamy się nad prezentem dla Dżuniora. I ciężko nam to idzie. Chodzik nie, zabawki? On tak średnio jeszcze, a i tak największe zainteresowanie młodego panicza wzbudza teraz dyndający kabelek od dvd czy psi ogon. Zabawki plasują się zdecydowanie dalej. Klocki? Hmmmm. Jutro ruszamy na poszukiwania ;)
W poniedziałek za to jadę do swojego zakładu pracy z propozycją godzin w jakich pasowałoby mi pracować od września. Ciekawa jestem co oni na to - dowoem się po weekendzie. 
Dżunior pracowicie trenuje wstawanie, "chodzi" też przez chwilkę trzymany za rączki. 
Dziś też nastąpił bunt butelkowy, po raz pierwszy młody panicz jadł posiłki tylko łyżeczką a herbatkę popijał z niekapka. Zdaje się mamy początek końca przygody z butlami. Może i dobrze, przestanie się walać po kuchni ta kupa plastiku ;) tylko małemu musimy łyżeczek dokupić bo jakoś nie ma komu zmywać na czas ;)

Thursday 1 August 2013

To się chyba nazywa...

Ubezwłasnowolnienie ;)
Nie ma to jak smyk przyczepiony do nogawki ;P