Baran natomiast przywędrował z nami ze sklepu wczoraj, zbyt późno zareagowałam na fakt że figurka, jakkolwiek dość duża, jest dla starszych dzieci, 4+. Nim to dostrzegłam, baranisko zawładnęło Dżuniorowym serduszkiem i nie było mowy aby odwołać adopcję :P
Tak więc baranina pod naszym czujnym okiem a w rękach panicza galopuje po meblach, jeździ samochodem, pomieszkuje w oborze z klocków i w ogóle zwierz trafił w dobre ręce. Dżunior go raczej do zdjęć nie wypożycza, tak więc fotka taka sobie:
I jeszcze na koniec wspomnienie dzisiejszego obiadku, i tu muszę powiedzieć że im bardziej swojsko tym bardziej Dżuniorowi w smak. No chyba że chodzi o zupki, poddaliśmy się dziś z wujkiem po zaledwie paru łyżkach krupniczku bo była szansa że nas apopleksja trafi :/ młody panicz jednak zupom zazwyczaj mówi nie :/
Za to drugie danie zostało powitane ze sporym aplauzem. I młode ziemniaczki z koperkiem, i jaja sadzone (dwa!!) i wreszcie jakaś wręcz nieprzyzwoita ilość kefiru zniknęły w brzuszku panicza błyskawicznie i bez słowa sprzeciwu.
Krupniczkiem może zacznę strzelać z łyżki sąsiadce w oko jak już się ściemni? :P