Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Wednesday 31 December 2014

Bye bye 2014

Cóż mogę powiedzieć. Za nami piękny rok, Dżunior coraz większy i mądrzejszy, nam, odpukać też dobrze, więć niech przyszły rok będzie po prostu równie dobry :)
Panicz jest ostatnio najgrzeczniejszym dzieckiem jakie znam, przyjemnie nam i zazwyczaj wesoło. Dobrze się bawimy, spacerujemy, odkrywamy. Na przykład jak ciekawe są drewniane patyczki, i ile można z nich ułożyć. Dżuniorowi najbardziej przypadło do gustu układanie literek ;)
Zrezygnowaliśmy też z jeżdzenia autobusem do miasta, młody bez problemu pokonuje tę trasę na piechotę. Gdzie trzeba trzyma się grzecznie za rękę, gdzie można spaceruje dzielnie sam. Tyle że podczas takich wypraw trzeba być przygotowanym finansowo na soczek i przekąskę, bo nos panicza bezbłędnie go prowadzi do punktu ze smakołykami. A może już rozpoznaje cukiernię, sklep z kinderkami, półeczkę z sokiem? :) 
W przyszłym roku mam nadzieję uda nam się rozpocząć przygodę z przedszkolem, no i z pracą dla mnie. Choć obawiam się jak zniesie to panicz, to nie ukrywam, że takie mam marzenie na przyszły rok... Czas będzie na następny krok, czas dla mnie na powrót do dorosłego życia ;) Zobaczymy jak nam się to uda...
A na razie, zadowoleni ze Świąt, również bardzo udanych (Dżunior zdaje się powoli staje się miłośnikiem Lego ;)), z szampanem chłodzącym się w lodówce (Dżunior się jeszcze na tę atrakcję nie złapuje ;)), pożegnamy sobie dziś stary roczek :)

Tuesday 23 December 2014

Przedświątecznie.

Jutro Wigilia. Dżuniora trzecia, ale myślę że pierwsza w miarę świadoma. Młody słucha z zapałem opowieści o pierniczkach, choince, lekko się marszczy na zapowiedź że "przyjdzie Święty Mikołaj", no ale Mikołaj jest taktowny i podrzuci prezenty cichaczem więc nie będzie problemu ;) Wstydliwość Panicza osiąga apogeum, więc nie zrobimy mu świństwa z " prawdziwym Mikołajem" ;)
Choinka stoi od wczoraj, młody z wielkim pietyzmem i bardzo ostrożnie wieszał bombki, teraz podchodzi czasem do drzewka i delikatnie pacnie bombkę, albo każe sobie mówić co gdzie wisi. Tak więc nazywam - bombka, aniołek, krasnalek, światełko - a paniczowi bardzo się to podoba :)
Po świętach będzie odwyk słodyczowy, ale na razie przymykam oko i w tajemniczych okolicznościach znikają pierniczki i czekoladowe mikołajki :> Na szczęście młody nie ma też problemu z normalnymi posiłkami, więc myślę że ten słodki świąteczny czas mu nie zaszkodzi. 
Więc, całkiem już przygotowani, z zapakowanymi prezentami, polepionymi pierogami (pieroga Dżunior po spróbowaniu odmówił ;)), i z zupą grzybową w garze, a także z wielkim słojem pierniczków - nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wesołych Świąt :)

Saturday 6 December 2014

Mikołaj i dekoracje :)

Dżunior o poranku, jak zaplanowano, doznał szczęścia potrójnego ojcostwa ;) Swych syneczków utulił czule, pozwolił nawet z ojcowskim pobłażaniem pokąsać się po palcu, i tak wśród radosnych pisków zostaliśmy dziadkami ;)
Tu zmęczone szkraby odpoczywają po radosnym poranku ;)


Później dzień nam się rozkręcił, małe zakupy, mała żywa choinka do naszej sypialni, no a potem już tradycyjne dekorowanie chałupki. Dżunior zaangażowany fantastycznie, tak doskonale już wszystko rozumie, tak wspaniale cieszyły go choinki w centrum ogrodniczym, ozdoby, setki kolorowych światełek. O mało przy okazji nie wytachał ze sklepu ceramicznej sikorki słusznych rozmiarów, ale jakoś  dał się przekonać że ptica nie dość że ciężkawa to jeszcze nawet nie ćwierka. Oraz nie gwiżdze. 
W domu kolorowe światełka w oknie, girlanda ze swiatełkami w salonie, drobne ozdóbki, panicz w swoim żywiole. Ubieranie choinki w tym roku będzie zapewne dość emocjonującym zajęciem... Dla nas wszystkich ;)


Kolorowo nam i mile, a jutro w planach mamy pierniczki. Oj, będzie się działo ;)


Thursday 4 December 2014

Dino żarł. I pływał.

Wśród szerokich zainteresowań Dżuniora dość istotne miejsce zaczęły ostatnio zajmować dinozaury. Zadowoleni z faktu że nie musimy dyndać do sklepu po kolejną lokomotywę, drogą kupna nabyliśmy ostatnio trzy słusznej postury dinusie, które to gadziny od przeszło tygodnia jeżdzą w bagażniku samochodu radośnie oczekując na szóstego grudnia. Gwoli ścisłości dodam że jeżdzą dwa, gdyż Dżuniorowy tatuś nie wytrzymał napięcia i jednego zwierza przyniósł od razu do domu - wywołując żywy alpauz potomka. 
Panicz otoczył dinozaura czułą opieką. Me matczyne serce krwawi, bo choć do całuska młody robi dzióbek już od jakiegoś czasu, to buziaka z głośnym charakterystycznym cmoknięciem jako pierwszy otrzymał dinozaur. Potem dopiero ja się doprosiłam tej nowej sztuczki ;P
Wikt i opierunek również się należy....


...zdrowo, gad jabłuszkiem jest karmiony....

Ale najpiekniejsze widoki mam w łazience. Panicz od pewnego czasu dość niechętnie reaguje na hasło kąpiel, przypuszczam że problem w wiekszości wynika z żywiołowej niechęci dziecka do mycia włosów. Ostatnio przed każdą kąpielą dochodziło do burzliwych negocjacji. I tu, muszę przyznać, dinozaur pomógł znacznie. Młody capie dina za ogon, idzie na górę, wrzuca go do wanny i pozwala na przygotowanie kąpieli zwierzowi. No a skoro zwierz zażywa uroku pianki, to tak przy okazji...... Dżunior czuje się też zobligowany do starannego wymycia gadzinie boczków, brzuszka, i buzi - z resztek jabłuszka.. Widząc te zabiegi można nieźle kwiknąć, co też zazwyczaj czynię. 
Od soboty opieką zostaną otoczeni pozostali koledzy z bagażnika, aż jestem ciekawa jak młody tatuś poradzi sobie z trójeczką ;)

Aha, jako że nowości są wielce fuj, śliczny biały szron na trawniczku przyjęty został niechętnie i podejrzliwie. Zaczynam się zastanawiać czy oczekiwanie na śnieg jako atrakcję dla dziecka nie mija się z celem w zasadzie...