Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Friday 30 January 2015

Samodzielność..

Nastał ten czas, kiedy Dżunior coraz wiecej i wiecej rzeczy chce robić sam. A ja odkurzam swoją lekko stęchłą wiedzę teoretyczną i wycierając rozlane mleko, zbierając płatki kukurydziane z podłogi, rozbity talerz - przypominam sobie jak ważna jest samodzielność dziecka,ci jak wspaniale że chce sam, że tak się cudownie rozwija. Czasem wyrwie mi się podniesionym głosem, bezradne "Synu!!!", ale to tylko w chwili załamania, tak to potulnie ścieram rozlany soczek i hajda do przodu. 
Panicz sam przygotowuje sobie śniadanie, mnie pozwala łaskawie podgrzać mleko. Sam wyjmuje naczynia ze zmywarki o ile tylko dopadnie mnie w odpowiedniej chwili, znaczy kiedy mam zamiar to zrobić. Sam chetnie załaduje pralkę, z hukiem wrzuci do zlewu brudną szklankę i talerz, wdrapie się na stołek żeby pobrać kubeczek z suszarki. Fascynujące.
Nie mniej fascynujące jest to, że nagle dostaje dwóch lewych rączek jak trzeba pozbierać książeczki, zabawki, czy posprzatać po rysowaniu.
Okres obskubywania. Czasem mam ochotę kupić okazałą gęś i podrzucić dziecięciu. Niestety cierpią książeczki, młody oskubuje kolorowy papier z tektury. Pudełeczka, opakowania, papierki z kredek, nalepki z opakowań po jogurtach. Ostatnio mega ulubione, wciągające zajęcie. Dziś pod sklepem zakwitliśmy na dobry kwadrans, panicz pod koszem na śmieci, odpakowywał kupiony przed chwilą autobus. Skubał, zrywał po kawałeczku kartonu, skrzętnie wyrzucając każdy strzępek do kosza. Za chiny nie pozwalał sobie pomóc, bo SAM!!!, a zabawka była porządnie zapakowana. Lekko zmarzły mi nogi zanim ruszyliśmy spod kosza dalej, ja z ulgą, a panicz cały w skowronkach wymachując autobusem, który gra, świeci, i któremu drzwi się otwierają. Oraz zamykają. Czad :P
Jutro Dżunior ma dzień u Dziadków. Niech się męczą, haha. 

Sunday 25 January 2015

Aktualnosci.

Styczeń mamy piękny. Co prawda bardziej sie skupiam na sobie, bo po raz milionowy od nowego roku wzięłam się za siebie, ale i u Dżuniora sporo się dzieje. 
Dziecię przekonało się wreszcie do farb, i w ogóle proponowane przeze mnoe prace plastyczne przyjmuje z zainteresowaniem. Rysuje, maluje, przykleja, roluje masę solną, uwielbia naklejki wszelakie. 
No i, co najważniejsze, powoli rusza z mową. Mamy już kilka wyrazów, w których śmiesznie, i zawsze ścina jedną literę. Więc jest bałwa (bałwan) - zresztą wielka fascynacja panicza, bałwany zauważa nawet w poustawianych jeden na drugim pełnych workach śmieciowych ;) Dalej ino (dino, czyli dinozaur), iau (miau, znaczy kotek) au (wiem, ze drobna różnica ale ją słychać - hau) - i więcej nie pamiętam :> ale ruszyło zdecydowanie, i mam nadzieję że teraz to już z górki ;)
Poza tym po dluuugim okresie nienawiści do zup - od jakiegoś czasu codziennie pełną miskę wciąga bez problemu, a ostatnio codziennie musi zjeść dwa, trzy jogurty na podwieczorek. Przy okazji - kupienie jogurtów na pełnym, nie odtłuszczonym mleku, plus bez syropu glukozowo fruktozowego i innych świństw, to nie takie hop siup :P Ale szczęśliwie się udało i panicz się dożywia radośnie. W ogóle jakoś tak lekko brzuszka dostał ostatnio, ale staram się żeby śmieciowego żarcia nie dostawiał, więc niech sobie je na zdrowie. 
W ogóle, patrzę tak sobie na niego, taki "dorosły" w dżinsach i pulowerku, i wierzyć się nie chce że taki maluśki i niekontaktowy był jeszcze na prawdę tak zupełnie, zupełnie niedawno :>

Thursday 1 January 2015

Mały Nowy Roczek

Obwieściłam dziś Dżuniorowi o poranku, że w nocy przyszedł nowy roczek. Młody rozejrzał się kapkę nerwowo, szczęśliwy nie odnotował żadnych zmian w otoczeniu i zażądał śniadania. I tyle na temat nowego roku :P
Pogodowo także niewyjściowo, wichura ogromna więc 2015 rozpoczęliśmy od dnia na sofce i raczenia się ciepłą herbatą. Panicz między tabletem a klockami pozwolił łaskawie zaciągnąć się do naklejania cekinków i kółeczek, dość niechętnie zjadł zupę (brak przebieżki po dworze to sprawił :P), i tak jakoś weszliśmy wszyscy w nowy rok jak rozkłapciane meduzy. 
Moim pierwszym życzeniem noworocznym jest żeby pogoda paskudna odpuściła, marzy mi się jakaś wycieczka nim sezon świąteczno - noworoczny przeminie i wrócimy do szarej, nieoświetlonej lampkami choinkowymi rzeczywistości :P