Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Monday 24 November 2014

Jestem duży!

Nie, Dżunior mi tak jeszcze nie mówi. Bo gadać nie chce. Ale pokazuje każdego dnia jaki jest dorosły, mądry, i jak sam wie najlepiej co gdzie i po co ;) Jakoś mam więcej ganiania i teraz dopiero serio ćwiczę refleks, oraz dostaje palpitacji serca jak nie doś szybko reaguję lub jestem za mało przewidująca. W ogóle towarzyszy mi większość czasu paskudny lęk. Że młody gdzieś wlezie, coś weźmie do buzi, skądś spadnie. Że czegoś nie przewidzę. To momentami dość paraliżujący strach. A Panicz nic sobie z tego nie robi i odkrywa po swojemu świat, zażarcie i biegiem zazwyczaj ;) a ja sobie może coś na sen kupię, na stres i boje ;) 
Ale jest świetnie. Mój duży syn słuchający Brzechwy, kibicujący Reksiowi, decydujący co zje i kiedy, robiący fantastyczne maślane ciasteczka... I ten moment, gdy tatuś Dżuniorowy przekracza próg domu a młody rzuca wszystko i pędzi pochwalić się tym co zdziałał w ciągu dnia. Dziś prosto od progu zaciągnął tatusia do stołu żeby pokazać jake ciastka napiekł. Szczęka mi opadła, bo piekliśmy rano, a on o 17 doskonale pamiętał co, komu i dlaczego ma pokazać, i przyjąć należne pochwały :D
Fantastyczne zabawy. Przemyślane budowle, mega wysokie wieże, długie pociągi, samochody. Na to się fantastycznie patrzy i takoż bierze udział. Cudowny czas, za którym właściwie tęskniłam kiedy Dżunior był całkiem malutki. Teraz to już nić porozumienia, wspólne celowe działania i odkrycia.
Wielka nasza przyjaźń ze stadem kaczek, które widząc nas idą nam na przeciw, i potem prawie depczą nam po butach w oczekiwaniu na porcję chlebka ;)
Cotygodniowe play grupy. A na ostatniej, w zeszłym tygodniu prawie się poryczałam jak dzieć mi się przytulił do obcej pani. Oraz po raz pierwszy chyba złapał porządny kontakt z dziećmi, biegał i bawił się z nimi. A ja siedziałam w kąciku, taka samiutka i opuszczona ;)) I dopiero poczułam jak dziecko mi dorasta i już nie potrzebuje mnie i tylko mnie. Ja wiem, to ważny etap w rozwoju, aczkolwiek nieco bolesny dla mnie ;)
Mam tych wzruszeń i doznań pod dostatkiem każdego dnia, i czuję mocno jak ważne i cenne jest to co przeżywam, obserwuję. Bezcenne. A gdzieś obok jest ta kropla jakiegoś smuteczku, przemijania, strachu, głównie o nasze zdrowie. Żebyśmy zdrowi byli, Dżunior przede wszystkim. Cała reszta radości i smutasów jest po prostu ok, tak jak być powinna :)

No comments:

Post a Comment