Mój poważny mężczyzna ma coraz więcej do "powiedzenia" w kwestii ubranek. Zadziwia mnie głównie to że raczej z mężem nie przywiązujemy do tego wagi, łach na grzbiet i do przodu. Panicz natomiast ma coraz konkretniej określony gust, i nie ma co ukrywać, podąża ten gust w stronę elegancji :P Najlepsza jest odprasowana koszula, a zamiana na piżamkę jest bolesna. Dziś natomiast doszło do niesnasek kiedy chciałam Dżuniorowi założyć polarkową kamizelkę na bluzę. Okazało się, że kamizelka ble. A że jednak zimno było, ostatecznie mój elegancik pozwolił się przyoblec z pasiasty dzianinowy pulowerek. Który jeszcze musiałam podziwiać i chwalić że elegancki. Słowo "elegancja" jest stanowczo ostatnio ulubionym słówkiem panicza. Po kąpieli, na piżamkę, do kolacji pulower również musiał być. A pożegnał się z nim dopiero jak pieczołowicie odwiesiłam wdzianko na poręcz krzesła obiecując że jutro od razu, raniutko, założymy go znowu. Czizas ;)
Nauczyłam się również, że warto pytać dziecię czy zje daną rzecz, czy jednak nie. Bo jak nie spytam i nie trafię, to mam na śniadanie nieplanowane płatki na mleku dla siebie. A tak to spokój, wczoraj jajeczko na twardo zystało akceptację, a dziś już od wejścia do kuchni paluszek wskazywał pudełko płatków. Fakt faktem że przynajmniej to co wybierze to zjada, więc ma ów wybôr. Ostatnio atencją są darzone tak nielubiane niegdyś zupy, więc tu też mam ulgę że solidna porcja warzyw jest codziennie. Plus dzień bez jabłka lub dwóch jest dniem straconym, ale tu już panicz niezmiennie podchodzi do koszyczka i każe sobie obrać, więc tego przynajmniej pilnować nie muszę ;) Dołożywszy zaś łyżkę dziegciu do frazy - pilnować muszę czekolady, bo dorwanej już wydrzeć się nie da, a pod regałem gdzie słodkości są ukryte często dochodzi do jęków i rozgłośnych prób wyłudzenia.
Podczas imprezy urodzinowej panicz bardzo popuścił pasa, częstował się często korzystając z nagłego szczęścia że nikt mu nic nie zabrania. Bałam się że kupy przez tydzień nie zrobi, ale na szczęście obyło się bez konsekwencji. W ogóle fajne były te Dżuniorowe urodziny, w porównaniu z zeszłym rokiem kiedy młodego mało co jeszcze to obchodziło, w tym roku zapanował uroczy szał ciał i uprzęży, zabawa na maksa i bal. Dżunior nawet z Babcią hołubce wywijał w rytm muzyki disco ;D
Muszę, oj muszę pisać częściej. Bo tak dużo, coraz więcej do zapamiętania, a pamięć taka zawodna :P
No comments:
Post a Comment