Mam co do tego głęboki opór, panicz niestety też.
Ale trzeba bedzie pochodzić na zajęcia od września, oswoić (albo przynajmniej próbować) ludzi, dzieci. Bo od stycznia w przedszkolu będzie potworny armageddon jeśli tego nie zrobimy. Młody to straszny dzik, byle co i zasłania oczy i ucieka.
Dziś w przedszkolu było podobnie, nie dał sie zapoznać z panią, przykleił mi sie do nogi i o. Dopiero po dluższej chwili widząc że nic się nie dzieje ruszył do wielkiej fury torów i pociągów w rogu sali.
A przedszkole... Jest ok. Błyskawicznie znalazłam z panią M. wspólny język. Kończyłyśmy sobie nawzajem zdanie i myślę że mamy podobne podejście do sprawy. Obiecałam dać ostateczną odpowiedź do połowy września, bo korci mnie jeszcze zwiedzić to angielskie przedszkole i zadać tamtejszej pani moc podchwytliwych pytań :D Ale już praktycznie jestem zdecydowana, no chyba że w tym drugim miejscu przeżyje jakiś mega pozytywny szok ;)
Plan jest taki: oswoić siebie z ludźmi, oswoić panicza z ludźmi, wcisnąć dziecku kit o wspaniałości placówki opiekuńczo wychowawczej, wyzbyć się panicznego strachu przed pozostawieniem tam dziecka na trzy godziny dziennie, nie dać tego strachu poznać dziecku. I to wszystko do końca roku. Mam wrażenie że będę miała mega stresującą Gwiazdkę w tym roku :P
Play grupy, nadchodzimy :P
No comments:
Post a Comment