Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Tuesday 18 August 2015

Oj tam oj tam ;)

Trochę czasu minęło od marca :P
I pewnie już bym tu nie zajrzała, gdyby nie natrętne i powracające myśli o upamiętnianiu Dżuniorowych chwilek. Jako leniwiec wielki chwytam głownie owe chwile na zdjęciach, zawsze aparat pod ręką więc cyk i jest. Jak panicz na przykład po raz pierwszy jajo obiera. Nie znoszę obierać jajek ze skorupek a tu proszę - synek zawsze i chętnie :D takich momentów jest cała masa, nie sposób zapamiętać, zdjęcie nie zawsze wszystko odda i stąd ciśnienie żeby jeszcze może opisać. I tu problemik, bo mimo szczerych chęci jakoś zapału brak ;)
Ale, do rzeczy. Teraźniejszość ma się tak, że w czwartek idziemy oglądać z Dżuniorem przedszkole. Pierwsze na króciutkiej liście które zaakceptowałam na tyle żeby choć rzucić okiem. Pani przez telefon była dziś co prawda jakaś rozkojarzona, ale dajmy jej drugą szansę. Oferta brzmi zachęcająco, polsko-angielskie, pełne typowo polskie wyżywienie, dobre opinie. Na mej krótkiej liście jest jeszcze jedna placówka, angielska. Pierwsze przedszkole w domu, drugie - typowy przedszkolny budynek. Zobaczymy. Młody zaczyna definitywnie w styczniu. Nie wiem jak przeżyję rzucenie dziecka w paszczę bezwzględnych reguł przedszkolnych i innych podłych obcych dzieci, pewnie na xanaxie wyląduję, ale co tam :P To już najwyższy czas niestety odczepić dziecko od maminej nogawki, co w przypadku panicza oznacza raczej odśrubowanie, odklejenie i wyrwanie z korzeniami. Od tej nogawki, oczywiście.
Cóż jeszcze. Panicz poszerza zasób słownictwa. Ku memu lekkiemu zacukaniu poszerza o słowa i zwroty angielskie, polskie mając raczej w kuprze. Tak więc "why?" słyszę jakieś dwieście razy dziennie, "what??" jakieś pięćdziesiąt razy mniej. Na prośbę o posprzątanie zabawek panicz schyla się i boleśnie woła "heavy!" Gdy przygotowuję mu jedzenie słyszę radosne i motywujące "do it!" I tak jeszcze troszku. No, nie wolno nie wspomnieć o radosnym "daddy!!!" codziennie popołudniu kiedy panicz słyszy dźwięk klucza w zamku. Aha, kolory rozróżnia i nazywa również po angielsku.
Zdań dalej brak, w jakimkolwiek języku. Ale chyba skoro jest progress, plus młody rozumie doskonale po polsku i niezgorzej po angielsku, to chyba nie ma się czym martwić? Mam nadzieję :P
Szaleństwo Tomkowe trwa już ponad rok. And counting :D
A tak to stara bida i nic ciewawego, tylko te dni tak szybko uciekają że chwilę człowiek nie zajrzy na bloga a to juz pięć miesięcy :P

No comments:

Post a Comment