Nie zabraliśmy wózka ani szeleczek, zresztą pierwszy raz Dżunior wybył był na miasto bez wózka i jakoś moje nerwy słabo znosiły brak kontroli nad młodym paniczem w zatłoczonym centrum. Zajrzeliśmy więc do sklepu gdzie chwyciłam się smyczy ;) w sumie ciekawy wynalazek, i zawsze można mieć na wszelki wypadek w kieszeni. Zajmuje malutko miejsca a jaki spokój na duszy :)
O dziwo Dżunior nie protestował przeciw takiemu rozwiązaniu i wytrwale tuptał gdzie się tylko dało. Mała rzecz a cieszy :)
W sklepie natomiast o mało nie doszło do skandalu :D Kiedy ja brałam szeleczki, młody panicz bez krępacji poczęstował się z półki, w każdą rączkę złapał po saszetce z musem owocowym i dumny z siebie opuścił sklep. Babcia nie wykazała się stosownym refleksem i odebrała zbójowi łup dopiero przed sklepem gdzie młody zatrzymał się zapewne po to aby dobrać się do specjału ;)
I na koniec jeszcze znalezione zdjęcie, z ostatniego wypadu do sali zabaw. Dżunior, jak na faceta przystało, z motoryzacją jest coraz bardziej za pan brat ;D
No comments:
Post a Comment