Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Sunday 22 June 2014

O tym i o owym, a właściwie to bardziej o owym :P

Miały być zdjątka z dzisiejszej wycieczki, ale nie będzie. Gdyż ponieważ późnym popołudniem telefon na którym miałam foty wziął był i wypadł mi z tylniej kieszeni portek. Wypadł dość nieszczęśliwie na beton w ogródku i tym sposobem dokończył żywota :P 
Więc bez zdjęć i humoru napiszę tylko że byliśmy w dużym parczku, oglądaliśmy zwierzątka, ganialiśmy za ptaszkami i pieskami, jak również jedliśmy lody. Miło było. Dżunior z dużym zainteresowaniem gapił się na tramwaj, i z jeszcze większym zbierał kamyczki. Dobrze że smycz mieliśmy, bo był tak zaaferowany nowym miejscem że zupełnie nie patrzył gdzie lezie ;)
Od wczoraj trwa miłość do topionego serka... Wczoraj synuś wybrzydzał przy śniadaniu, ledwo ruszył kaszkę, skubnął szyneczki, zjadł wreszcie jajo na twardo i zainteresował się wielce trójkącikiem topieniaka. Położyłam mu na tacce, niech ma. I tu objawił się zachwyt, było oglądanie, wąchanie, trzymanie w rączce. Ale nie jadł, tylko przyglądał się nabożnie ;) Myśląc że nie chce, zawołałam psa coby posprzątał, i tu się Dżunior wielce uniósł. Sera nie oddał, tylko dalej go podziwiał. By wreszcie, po kwardansie, kiedy byliśmy już dawno po śniadaniu, uniósł trójkącik z należytym pietyzmem, i celebrując moment, odkąszając po kawalątku, zjadł. Mało żeśmy nie zeszli w kupie.
Dziś ser też został na śniadanie skonsumowany, aczkolwiek już bez wczorajszej szopki, choć z apetytem ;)
Dżunior lekko opalony, dzięki temu że, chociaż to nieprawdopodobne, nie padało już od ponad tygodnia. Korzystamy ile wlezie, ostatnio chodzimy na spacerki nawet przed kolacją. Dużo czasu na dworze, co młody uwielbia, i musimy mocno uważać żeby drzwi zamykać na klucz. Bo inaczej istnieje realne zagrożenie że młody naciśnie klamkę i sobie wyjdzie :/ zawsze jest gotowy aby przynieść buty, czapeczkę i wyjść. Takie dni niesamowicie szybko uciekają, dużo szybciej niż deszczowe przesiedziane w domu...
A mi minęły trzy miesiące latania na Zumbę. I chyba pierwsza w życiu aktywność fizyczna która nie tylko że mi się nie znudziła, ale dalej cieszy, poprawia nastrój i wycisza. Luuubię :D

No comments:

Post a Comment