Dżunior rośnie. Ja wiem, że to raczej oczywiste stwierdzenie, ale mało oczywiste jest dla mnie że zaczyna tak wcześnie mieć swoje zdanie i humorki ;) Potrafi wpaść w złość jak skończy się jego ulubione jedzenie (obecnie jogurciki), a gdy dostanie chrupka na którego nie ma ochoty to robi rozmach i bęc na ziemię chrupem niedobrym. Frustruje się jak go sadzamy a on akurat chciał postać, albo stawiamy kiedy on zamyślił sobie czołganie się po podłodze. Sadzony w foteliku albo musi zaraz dostać jeść albo urządza awanturkę bo nie chce tam siedzieć po próżnicy :D
Dowiedziałam się również że na przykład kaszka truskawkowa jest bardzo pyszna a ta z owoców leśnych nie do przełknięcia. A także że ulubioną zabawą młodego panicza jest szarpanie za kabelki - na stanowcze ''nie'' wygina usteczka w podkówkę i wybucha płaczem.
Taki mały rozrabiaka rośnie :)
A ja ostatnio ciężko choruję na porcelanę z Chodzieży. Cały komplet. Duży. I tak jak w tym pogańskim kraju jest to rzecz droga a i ładną trudno znależć, ta co ją sobie oglądam na polskich stronach ceny miewa do przełknięcia, jest cudownie śliczna... no i się napaliłam. Tylko mam potworny problem jak taki duży komplet kruchej porcelany przewieźć sobie tu... przesłać... cokolwiek. Ech.
No comments:
Post a Comment