Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Tuesday 11 June 2013

Zupki, krzesełka i wspomnienie ładnej pogody ;)

''Dorosłe'' zupki, znaczy 7 plus są małym problemem. Dżunior naumiał się czegoś zupełnie nowego i wcześniej przez nas nieoglądanego - zaciskania usteczek na widok zbliżającej się łyżeczki. A właściwie nie tyle zaciska, co w dość zabawny sposób nakłada górną wargę na dolną ;) I tak trenowałam swą wątłą cierpliwość aż do dzisiaj, kiedy to okazało się, że to nie sama zupka jest problemem. No, nie do końca w każdym razie. Mianowicie młody panicz zapragnął nakarmić się sam. Szczęśliwie kupiliśmy swego czasu dość długie łyżeczki dla małego, więc on dumnie łapnął a na cichaczem i niepostrzeżenie pochwyciłam sam koniec sztućca próbując w ten sposób manewrować i uchronić Dżuniora przed wyjęciem sobie ową łyżeczką migdałków. A synuś był tak zapalony do pomysłu że było to możliwe. I okazało się, że nagle buzia przed kierowaną doń samodzielnie łyżeczką zaczęła się otwierać. Jako że z koordynacją u młodego panicza jeszcze raczej cienko, a ja trzymając łyżeczkę za ogonek nie miałam jednak stuprocentowej nad nią władzy - słowa nie wyrażą ile miałam po tym obiadku do sprzątania. Ale zupka została zjedzona prawie w całości (rozbryzgów nie liczę ;P) i był to najlepiej zjedzony obiad od paru dni. Myslę, że przede mną dużo sprzątania, jako że nie zamierzam hamować młodego panicza w jego pędzie do samodzielności ;)

Nasz duży mężczyzna zażywa od weekendu kąpieli w specjalnym do tego celu foteliku. Biedaczek tak ostatnio próbował się dźwigać z leżaczka kąpielowego (w ogóle niechętnie leży, chyba że śpi ;)), że zrobiło nam się go żal i fotelik został nabyty w sobotę. Teraz Dżunior, rozparty niczym basza macha sobie swobodnie nogami, a ręce zazwyczaj ma zajęte jakąś zabawką. Rozbryzgów jeszcze nie czyni, mniemam iż jest to tylko kwestia czasu ;)

Piękne lato właśnie się z nami żegna powolutku, dostała nam po tej pogodzie garść fotek z gołymi łydkami małego i moja alergia którą teraz będę leczyć ze dwa tygodnie :( Ale warto było ;)
Po tygodniu diety minus dwa kilo na liczniku, samopoczucie ok, walka trwa.

No comments:

Post a Comment