Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Monday, 30 September 2013

Z ostatniej chwili ;)

Dżunior z pozycji na czworaka uniósł zadek w górę i postawił stopę na podłodze. Wstrzymałam oddech bo wyglądało jakby wstawał, ale nie ;) jeszcze nie dziś. Ale cóż za postęp!

A dziś byl dzień ojca z synem, a ja sobie wybyłam na zakupy i do fryzjera :) raz na jakiś czas to sama przyjemność. Panowie spędzili miło czas i ja też. Ale najfajniej było wrócić do domu ;)

Sunday, 29 September 2013

To i owo.

Wózek sprawuje się super. Rzadko jestem aż tak zadowolona z zakupu. Mały, lekki, wszędzie się wciśnie a jednocześnie bardzo wygodny dla Dżuniora. Siedzi jak w bocianim gnieździe, trzyma się tacki i wygląda jak basza :D Od razu chce mi się spacerować ;)
Nowa pralka przyjedzie dopiero w środę. Niestety nie umiem wytłumaczyć młodemu paniczowi że ma nie kleić ubranek masłem i chrupami kukurydzianymi, i góra prania rośnie w zastraszającym tempie. Cóż, sprzęcik będzie miał chrzest bojowy od razu na wejście ;)

A za oknem złota jesień. No, złocić to się dopiero zaczyna, ale piękne słońce, i jakoś tak optymistycznie. Na wycieczkę w ten weekend zabrakło czasu, ale korzystaliśmy w ogródku. Dżunior na przemian na huśtawce i w stojaczku, zaczynam żałować że nie postawiliśmy mu jeszcze piaskownicy - teraz pewnie dopiero na wiosne. 


Im bliżej do wyjazdu to jakoś mnie mocniej w środku ściska. Boję się jak młody zareaguje jak nas nie będzie, to jednak spora zmiana w jego rutynie. Aaaggrrhhh. Może trzeba było poczekać z tymi rozjazdami chociaż do przyszłego roku....

Friday, 27 September 2013

Zamknęłam oczy...

... i kupiłam Dżuniorowi wózek.
Ten fajny, porządny jeździ w samochodzie, i jest używany głównie w weekendy. Albo w tygodniu jak mążnie zapomni mi go wyjąć z auta :P A zapomina notorycznie ;) Mamy niby wózek zastępczy, ale kasy pożydziliśmy, ja jeszcze nie wiedziałam wtedy na co zwracać uwagę i nabyliśmy szajs. Tanio, fakt :P Ale co mi po taniości, jak widze że małemu niewygodnie, a i ja nie lubię nim powozić.
Przyoszczędzimy na czym innym, a potrzebowałam drugą spacerówkę i już. Ufffff. Jeszcze poszalałam z dostawą, i będzie jutro :D
Potem jeszcze zamówiłam nowe firanki do salonu, bo czas był na to..... I może przestanę myśleć o pieniądzach bo to drażliwy temat ;) Aaaaa, chyba pralka dziś umarła :D Hehe.

Młody panicz się rozkręca, że hej. Dziś rano wstał, wyjęłam go, wzięłam na ręce a on... zrobił łóżeczku pa pa :D mało nie papadłam :D W ogródku zaś na huśtawde co i rusz wołał psicę, ale dumna panna nie zdecydowała się dalej reagować na swoje przekręcone dość mocno imię. Grunt że ja wiem o co loto i mam szczerze mówiąc niezły ubaw. Zresztą, mając za kompanów jedenastomiesięczniaka i psa z adhd, to ja ogólnie jestem ciężko ubawiona przez większość czasu :P


Thursday, 26 September 2013

Eda!

Cóż, stało się to, co podejrzewałam że się stanie ;) pierwszym słowem Dżuniora nie jest bynajmniej mama ani tata, lecz sprytny młodzian zaczął wołać pieska ;3 i robi to już od dziś w pełni świadomie, a złapałam go na tym pierwszy raz kiedy zamknęłam pocztę na kompie. Na pulpicie bowiem jest zdjęcie naszej suczki. A młody panicz akurat stał obok mnie, spojrzał na zdjęcie i i wielce poruszony wykrzyknął "Eda!" Nie jest to dokładnie imię psa, aczkolwiek postało mi w głowie żeby ją przechrzcić na Edzia :>
Manewr powtorzyłam kilkakrotnie, użyłam zdjęcia, i na pewno Eda to Eda :D Zresztą później Dżunior już się rozkręcił i w ogródku przywoływał psicę co i rusz. Biedna, niestety jeszcze nie skumała że ma na to imię reagować :D

Wednesday, 25 September 2013

Coraz mądrzejszy :)



Coraz bardziej sprawny. Właściwie codziennie zaskakuje czymś nowym :)
A kwiatka już nie ma na ścianie, Dżuniorowi się widać nie podobał bo zdjął :>

Łapię czas ;)

No tak, troche pustką tu wieje ;) Ale Dżunior staje się coraz bardziej wymagający, i to co wydaje mi się że już mamy rutynowo, rutyną być przestaje. Przede wszystkim młody panicz odkrył ostatnio, że dużo więcej może odktywać biegając ''luzem'' niż siedząc w kojcu. Więc kojec ostatnio najczęściej w jadalni, a ja mam serie minizawałów podczas gdy mały eksploruje chałupę.
Kilka dni temu wparował do kuchni i najspokojniej w świecie zaczął się częstować psią karmą. Zaszkodzić to by mu pewnie specjalnie nie zaszkodziła, w końcu to nie trucizna, ale ryzyko zakrztuszenia się ogromne. Pierwszą chrupę wyciągnęłam mu z buźki, potem już bardziej uważałam. Ale mały skubaniec szybki jest z tym pakowaniem wszystkiego do paszczy. Lepiej i sprawniej niż odkurzacz. Kurdę ;)

Do naszego wyjazdu dwa tygodnie. Nie denerwuję się, nie denerwuję się, nie...... :]

A ja szukam pracy na wieczory (hehe, idzie jak krew z nosa), oraz kolejny raz rzuciłam się na diete. A co mi tam. Zawsze trochę poleci, w jakieś super efekty to już nie wierzę znając siebie :P W każdym razie w ostatnich jakie miałam wolnych chwilach ładuję się ostatnio na rowerek stacjonarny. Pomijając inne kwestie taki trening ładnie mnie uspokaja, dzień z Dżuniorem to jednak jest eeeee..... pasmo atrakcji ;D


Monday, 16 September 2013

Postanowione.

Wybywamy na wakacje bez Dżuniora.
Jak zniesie to moje matczyne serce to nie wiem, ale przypuszczam że słabo.
Do wylotu jeszcze ponad trzy tygodnie a ja już przeżywam, ech :/
Jak mój malutki chłopczyk sobie poradzi bez mamusi?

Sunday, 15 September 2013

Pa Pa!

Się nie żegnam broń boże ;)

Od jakiegoś czasu machaliśmy Dżuniorowi łapką jak szedł spać, albo jak któreś z nas wychodziło z domu. Sama nie wiem kiedy zaczęliśmy, daaawno temu ;) Młody panicz raczej nie był tym zainteresowany, nie raczył również odmachnąć :>
No i dziś zalałam się łzami wzruszenia prawie że, bo gdy tatuś szedł z młodym na górę zażyć drzemki, a ja tradycyjnie pomachałam im papa, Dżunior znienacka uniósł łapkę i cały w uśmiechach mi odmachał :D Potem jeszcze niechcący co prawda pomachał tatusiowi po twarzy, ale to już szczegół ;)
Jakoś tak jeszcze w międzyczasie nauczył się przybijać piątkę i już w ogóle pełnia szczęścia :)

Tuesday, 10 September 2013

Bóle i wrzaski ;)

Dżuniorowi dolegają wyrzynające się zęby. Mnie znów kręgosłup odmawia posługi, budze się w nocy z bólu. Może sobie założymy z młodym nocny klubik boleści ;P żal mi młodego panicza że tak cierpieć musi, chciałabym żeby już było po ząbkowaniu :/ Kilka zębów które ma świetnie wykorzystuje, coraz lepiej gryzie i szamie obiadki aż miło. Wczoraj na przykład szalenie mu podpasowała kapustka z koperkiem, ziemniaki i mielony. Lubie patrzeć jak tak ładnie wcina. Aczkolwiek z każdą podaną małemu łyżeczką bardziej wykańczam mój kręgosłup ;)
Krzyki. Mój boże, ostatnie 10 miesięcy chodziłam spokojnie rano do łazienki, szłam po ubranko małego. Koniec. Próba wyjścia z sypialni młodego czy zejście na dół po kapcie to ostra awantura, i to taka że nie wyrabiam w sensie nerwowym, Dżunior wrzeszczy tak jakby działo się coś złego. Wyjść do kibelka za przeproszeniem mogę tylko w ciagu dnia jak ładnie się zajmie zabawą. Nie wiemskąd taka zmiana :/
Przymiarki do chodzenia ciagłe i nieustające. Młody panicz wspina sie po czym się tylko da, nie zważając czy to bezpieczny manewr czy akurat niekoniecznie. Dziścpierwszy racz wyraczkował sobie sam spokojnie ze swojej sypialni i przeszedł do nas po to tylko by wysypać żarcie kotu Dziadków przebywającego u nas na wakacjach oraz wspiąć się po suszarce na ciuchy. Miał zamiar się awanturować kiedy go zabrałam, szczęśliwie ostatnia pasja pstrykania w kontakt wzięła górę nad frustracją. Wystarczy zapodać hasło pstryk i podejść do włącznika. Duża rzecz ;)
Dżunior reaguje na pstryk, ale nie tylko. Wie też co znaczy nie, owocki, beza, mietek, żaba ;) Fajny jest taki kumaty, można z nim pogadać ;)

A do mnie dziś zadzwonili z firmy, i znowu jutro spotkanko. Ciekawe czy może wreszcie jakieś konkrety... Tyle mojego że zażyczyłam sobie spotkanie o 18.00, alternatywą było wzięcie dziecka ze sobą :P

Zdjęcie z serii: jedzenia z rąk to ja nie wypuszczam :}

Monday, 9 September 2013

Dzikie piski.

Dźwięk który mnie wykańcza. I gotuje mnie w środku. Długi, przenikliwy krzyk-pisk, którym Dżunior ogłasza swoje niezadowolenie.
Ochłodziło się, a młody panicz musi być cieplej ubierany. Nie znosi tego. Jego tolerancja, przy dobrym humorze kończy się na założeniu pieluszki. Każdy następny element garderoby zwiększa frustrację.
Dzisiaj przygotowując się do wyjścia mało nie ogłuchłam, a bluza, kurtka, butki i czapka były zdecydowanie zbyt dużym wyzwaniem dla cierpliwości małego. Dla mojej zresztą również :P Cóż, byle do wiosny ;)
Rutyna, wypracowana przez ostatnie miesiące zawodzi, było ok już nie jest. Nagle się okazało, że wiele rzeczy Dżuniorowi przeszkadza ;) Co oznajmia krzykiem.
Kolejne zęby idą, co pewnie też przyczynia się do zamieszek.

Za to z jedzeniem się unormowało, ja wpisałam sobie w obowiązki gotowanie co drugi dzień zupki warzywnej, i tak młody panicz je teraz trzy posiłki mleczne (owsianka, kaszka i jogurt) i obiadek z dwóch dań. Do tego chrupki kukurydziane, chleb z masłem. Teraz tylko czeka mnie opanowanie pieczenia mięska na chleb.

W tym tygodniu dowiem się już finalnie co z dotychczasową pracą. Po ostatnim spotkaniu mam wrażenie że jednak tam wrócę na swoich warunkach. I... wcale mnie to nie cieszy :D Rok temu miałam nadzieję że żegnam się z tą firmą na zawsze... Tylko... odejść zawsze zdążę, a jeśli dadzą mi co chcę to jednak będzie najlepsze dla Dżuniora. Będzie nas miał 24/7 a to jest ważne, najważniejsze na tym etapie.

Thursday, 5 September 2013

czym zagęścić zupkę?

No właśnie. Według wytycznych Dżunior ma jeść już obiad z dwóch dań. Świetnie doskonale, niech je. Zupka warzywna, proszę bardzo. Na drugie już od jakiegoś czasu je najczęściej to co my, no chyba że nasze nie teges dla podniebienia młodego panicza, to mam słoiczki w zapasie. A zup w zasadzie nie jadamy, poza tym zupa ma być warzywna, a mięsko w drugim daniu. OK.
ZUpę ugotowałam, jako że Dżunior starszy to sypnęłam ciut pieprzu, soli, czosnku, papryki... I liść laurowy, masełko no i warzywka. Pełny sukces, małemu smakuje. Zagęściłam kaszą bulgur, którą i tak często kupuję dla nas - i wydawała mi się ok dla Dżuniora bo drobna. Tylko ta kasza rzadkiego nie zagęściła... I lało się po brodzie, nie trafiało do buzi, młody jakiś niechętny do rzadkiego.
Znalazłam zapomnianą saszetkę kleiku ryżowego (mały z butli nie pije to i nie kupuję) i dosypałam do zupy. Gęste! Ufffff..... I dalej już szczęśliwie bez problemu, Dżunior oszamał dużą miseczkę aż miło było patrzeć.
I teraz... mam kupić kleik ryżowy i tak sypać do każdej zupki? Monotonne to trochę tak ryżankę dzień w dzień wsuwać... A nic innego mi kurczę do głowy nie przychodzi :/


Monday, 2 September 2013

Już jesień?

Pada. Tak porządnie, jesiennie i szaro. W domu od razu chłodniej, na huśtawkę też nie można pójść. Na szczęście Dżunior odnalazł się zupełnie w kojcu, bawi się tam chętnie, ogląda książeczki i wciąż najchętniej - stoi. Ma tam swoją bazę, gdzie nie łapię go nerwowo jak robi 'bach' ;) Opanował już właściwie lądowanie na zadku, ale zawsze to przyjemniej lądować na materacyku kojca niż na podłodze. 
Jednym z fajniejszych nowych doświadczeń jest siedzenie z nami młodego panicza przy jednym stole. I ja i mały mamy z tego dużą radość. Fajnie tak razem :) Dżunior jest mocno zainteresowany jedzeniem więc siedzi grzecznie i czeka na spływające kąski. Wczoraj karmiła go obiadkiem Babcia, sama za dużo nie zjadła bo kiedy młody uznawał  że zbyt wolno operuje łyżeczką to klepał ją znacząco w rękę aby usprawnić proces ;) 

Wracamy do zabawy ;)