Nowa pralka przyjedzie dopiero w środę. Niestety nie umiem wytłumaczyć młodemu paniczowi że ma nie kleić ubranek masłem i chrupami kukurydzianymi, i góra prania rośnie w zastraszającym tempie. Cóż, sprzęcik będzie miał chrzest bojowy od razu na wejście ;)
A za oknem złota jesień. No, złocić to się dopiero zaczyna, ale piękne słońce, i jakoś tak optymistycznie. Na wycieczkę w ten weekend zabrakło czasu, ale korzystaliśmy w ogródku. Dżunior na przemian na huśtawce i w stojaczku, zaczynam żałować że nie postawiliśmy mu jeszcze piaskownicy - teraz pewnie dopiero na wiosne.
Gratuluję wakacji bez Synka. Ja nie mogę się bez mojego nigdzie ruszyć. Nie mam serca i tak tęsknię, że wolę nie jechać, albo jechać z nim:) To się nazywa chyba matka -wariatka:))) Możemi przejdzie kiedyś:) Serdecznie pozdrawiam:)
ReplyDelete