No, ale porzućmy smutne tematy. Dziś sobie, tradycyjnie, pierniczyliśmy całe popołudnie :) Dżunior ograniczył jak na razie swoje pomaganie do jedzenia jabłuszka, potem mandarynki, a potem już pierniczka. Wszystko bardzo mu smakowało więc mieliśmy dłuższą chwilę aby poświęcić się pieczeniu. Mam nadzieję że za rok będzie już bardziej pomocny :D
Pierniczki mają w zwyczaju że twardnieją na kamień jak tylko ostygną, młodego panicza nijak to nie zniechęciło i schrupał swój dzwoneczek w mgnieniu oka. Więcej nie dostał, bo to na święta, hehe.
Powoli robię listę przygotowań, bardzo jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie z Dżuniorem będącym wszędzie jednocześnie i do szaleństwa skłonnym do pomocy :D
No comments:
Post a Comment