U nas rok kończy się tak sobie średnio raczej, młody panicz odkrył przyjemność wpadania w histerię tudzież wściekłość, w nocy domaga się towarzystwa, a dziś na przykład rozpoczął dzień o czwartej rano. No więc. Sypiamy ostatnio trochę na zmianę, kulinarnie całą trójeczką jeszcze nie doszliśmy do ładu i jadamy nieczęsto i monotonnie. W ogóle ostatnimi dniami czuję się jak w bańce mydlanej, niby wokół rzeczewistość jest, ale jakby niewyraźna.
Tak więc po malutku.
Łudzę się że jutro obudzimy się w nowym roku wreszcie wyspani, w humorach, przy apetycie, zadowoleni z życia. Bo dziś to jeszcze słabawo ;)
Happy New Year ;)
No comments:
Post a Comment