Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Friday 27 December 2013

Słów kilka ;)

Warto by się odezwać, skoro jako tako powstaliśmy z łoża boleści. Mnie na ten przykład finalnie dziś pomogła wspaniale a z nieoczekiwanie tak zwana chińska zupka, no ale to nie blog o mnie ;)
Świąt w zasadzie  tym roku nie mieliśmy. Świętowanie zakończyliśmy na udanej bardzo Wigilii. Każdy ucieszon z prezentów, a głównie tym że dla Dżuniora był to pierwszy od trzech dni bez wymiotów. Jeszcze bez apetytu, aczkolwiek w dużo lepszej kondycji młody panicz zasiadł z nami do Wigilii, skubnął nieco rybki, kluseczkę, kawalątek pierniczka. Potem ładnie się zajął prezentami od Mikołaja, samochody i klocuszki lego, i zmyślna układanka pochłonęły jego uwagę. Powzruszaliśmy się, jako że swoją pierwsza Wilię Dżunior przekimał obok nas na bujaczku. W tym roku już brał czynny udział.
Jak się wkrótce okazało, nie tylko w tym młodzian brał udział. Cudownie uzdrowiony po prostu odsprzedał wirusik mamie, tacie, dziadkowi oraz ciotce, oszczędzając tylko babcię..
I tak oto młody panicz ukrócił nam w tym roku Boże Narodzenie do zaledwie Wigilii. Na pozostałe dni spuszczę litościwie zasłonę milczenia. No, może poza faktem, że opiekowanie się aktywnym rocznikiem kiedy samemu jest się na granicy, jest, wierzajcie mi, wyczynem zasługującym na złoty medal. Nie otrzymaliśmy, nie wiedzieć czemu. 

Dżunior od ozdrowienia, znaczy od trzech dni pożywia się jedynie jogurtem, musem owocowym i serkiem homo. Tak mu po wirusie zostało. Poza jakimś drobiazgiem niechcący lądującym mu w buzi nie je nic innego, wypycha językiem wszystko co nie okazuje się być jednym z trzech wyżej wymienionym. Tuszę, iż w końcu kiedyś mu to minie, hę? Apetyt ma spory, tylko mocno ograniczony. I tak lepiej niż my, ktorzy to przepędziliśmy Święta li i jedynie na hektolitrach mięty :P To zaiste moje pierwsze Święta po których mam luźniej w portkach a nie ciaśniej :P

Dobrze, że to już po świętach.........


No comments:

Post a Comment