Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Friday 4 April 2014

Do serca przytul żabę, weź na kolana yorki...

Tak, znam tę pieśń uroczą skądinąd, ale przyszło mi ją dziś dopasować do realiów ;)
A realia są takie, że Dżunior bez wózka to Dżunior odkrywca, zdobywca i eksplorer :] dziś taki oto mieliśmy spacer, nie chciało mi się z wózkiem szarpać, pogoda niepewna, niby nie pada, ale.... Więc wystroiłam panicza w szeleczki i poszliśmy. Za smycz trzymam młodego tylko przy ulicy, na bezpiecznych alejkach z dala od ruchu ulicznego wrzucam mu smycz do kaptura coby się nie potknął o nią, i można zwiedzać...

Jak również zajrzeć sobie spokojnie w krzaczki...

Obadać wielce interesującą kałużę...

Albo doprowadzić zszargane nerwy matki do ostateczności rzucając się znienacka, łapiąc i przytulając miłośnie takie coś:

Lekko zesłabłam, bo żabsko prawie wielkości mojej dłoni, i tylko dlatego krzyknęłam do Dżuniora żeby puścił. Panicz, nienawykły do tak wysokich tonów wydawanych przeze mnie, dość gwałtownie rzucił żabę aż biedna plasnęła na plecki prosto na alejkę. No i głupio się poczułam, aczkolwiek zwierzę raczej nie ucierpiało bo gwałtownie zmieniło pozycję na bardziej komfortową i dopiero wtedy zastygło nieruchomo. Wtedy akurat mnie odblokowało ze stuporu, łapsnęłam Dżuniora za łapkę i pospiesznie się oddaliliśmy.
Kolejną atrakcją, już może mniej emocjonalną była para yorków, paniusia zobaczywszy jak panicz się do nich rwie sama podeszła i zezwoliła na zadzierzgnięcie przyjaźni dziecio-psiej. Nie wiem czy bardziej rady z tego był synuś czy pieski, zapanowała ogólna radość ze spotkania. 
Młody panicz po tak licznych atrakcjach nie miał już siły sam dojść do domu, już na początku naszej ulicy dość stanowczo się zatrzymał i wyciągnął ku mnie rączki w wiadomym celu. A jako że młodzian oseskiem nie jest, to się jeszcze na koniec spacerku zasapałam ;)
Ale faktem jest, że dystans co spacer nam się wydłuża, dziś doszliśmy aż do centrum dziecięcego gdzie bywamy co środa na grupie, i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Dżunior uparł się żeby wejść do środka. Musiał zapamiętać to miejsce bo moja odmowa zakończyła się krótką acz żywiołową awanturką. Takie mam mądre dziecko :)




No comments:

Post a Comment