I pochwalę się jeszcze talentem plastycznym młodego panicza, działał dziś sam, zupełnie sam z czterema jajcami i farbami do malowania paluszkami. Bawił się farbami dziś pierwszy raz, i muszę przyznać że wciągneło go to daleko bardziej niż kredki ;D
Geniusz! :)
Plus byliśmy dziś na farmie, Dżunior z zapałem brał udział w konkursie na rzut kaloszem (jako jedyny uczestnik wpadł na genialny pomysł i po prostu zaniósł swój kalosz do mety :D), głaskał kurczaczka, kaczuszkę, szynszylę, kotka; dał soczystego buziaka kozie (za daleko stałam żeby reagować), łapał za ozór byczka i takie tam rozryweczki.... W farmowym barze wszamał łódeczki ziemniaczane, pojeździł na rowerku, oraz, ponieważ wielce miłośnie był do zwierząt nastawion, milion razy mył z tatusiem rączki ;)
Fotki z making of pisanek, rzutu kaloszem i zabawiania owiec są, ale na dużym aparacie tatusia więc chwilowo niedostępne. Ale, ach, było świetnie i Dżunior oraz my mieliśmy kupę frajdy :)
Wesołych!
No comments:
Post a Comment