Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Wednesday 16 April 2014

Nie ma czasu na pisanie... ;)

Bo pogoda w miarę, i latamy jak z piórkiem. A dziś kiedy akurat mocniej wiało to wypadła nam grupa i też poleciało ;) 
Dżunior kilka dni temu wpadł w etap urządzania ostrych awantur jak mu się na coś nie pozwala. Dotychczas reagował dużo łagodniej, łatwiej też było odwrócić jego uwagę. Teraz byle pierdoła, cokolwiek nie po jego myśli i zaczyna się mega wrzask i płacz, i już nie jest tak łatwo odwrócić uwagę, zaproponować coś w zamian. A nawet gdy pozornie się uspokoi istnieje ryzyko że dalej pamięta co chciał przed chwilą i apiat od nowa. Także lekko nie jest. 
Coraz więcej też młody panicz potrzebuje ruchu, rzadziej się męczy i coraz więcej chce zdobywać ;) od wczoraj umiłował sobie wspinanie się po zjeżdzalni... Wdrapywanie się wysoko i płacz żeby pomóc zejść. Grymasy przy jedzeniu, wymuszanie, patrzenie spod oka na reakcję. Cóż, taki wiek zapewne ale, że się powtórzę, lekko nie jest ;) 
Dobrze, że to jednak wiosna, i oby w miarę ciepła była to może ten wilkan energii będzie miał gdzie się wyładować. Szkoda że jazda autobusem go tak nudzi, bo wszelkie okoliczne parczki znam już jak własną kieszeń... Brakuje trochę rozrywek, młody panicz jest teraz tak ciekawski i tak chętny do poznawania nowego że już brakuje mi pomysłów gdzie go zabierać... Na święta zabukowałam dziś wizytę na pobliskiej farmie, ma być specjalna świąteczna akcja z macaniem jaj i zwierzątek... Myślę że Dżunior na etapie w jakim się znajduje oszaleje ze szczęścia i będzie próbował wynieść królika. Albo kozę. Albo konia na sznurku :P A już na bank będzie tulił miłośnie każde futro albo pierze jakie mu w łapki wpadnie. Przy okazji piszcząc radośnie na widok samochodów i autobusów (to po drodze). Niewątpliwie czeka nas moc atrakcji ;P
W ogóle fajnie jest, od jutra aż do wtorku Dżuniorowy tatuś w domu z nami siedzi, spodziewam się więc pisków i śmiechów od rana. Bo moim panom niewiele trzeba, na przykład ostatnio jak byłam na zumbie to kupili sobie hipopotama kąpielowego, i ledwośmy dojechali do domu pognali w podskokach do łazienki wypróbowywać nabytek. Jeden w wannie, drugi nad wanną wisiał i lali tak wodę do hipka a ten kręcił czymś tam czy coś..... Nie wiem dokładnie bo kolację robiłam ;) A w zeszły weekend rozkręcali drukarkę, a dziś po południu wieszali w ogródku nową linkę na pranie. Doskonale się dogadują, aż miło popatrzeć :D

No comments:

Post a Comment