A zły kogut wygląda tak
I wtedy młody panicz wygląda tak
Za każdym razem kiedy pierzasty barbarzyńca darł dzioba, panicz trwożliwie truchtał do mnie, obejmował mnie za nogę i z tej bezpiecznej zatoki obserwował otoczenie. A za pierwszym razem lekuchno nawet się rozpłakał.
Dziś po raz pierwszy odwiedziliśmy pióracze bez wózka, no i młody panicz był wyraźnie zacukany bliskością zwierzyny. Bo póki siedział w wózeczku, pianie koguta nie robiło na nim wrażenia.
Swoją drogą kaczki sa jednak jakieś cichsze, czy coś ;)
Oprócz ucieczki przed kogutem i próby nakarmienia kaczek patyczkiem, Dżunior standardowo musial zaliczyć plac zabaw,
A także znaleźć niepojętą rozrywkę w ogołaceniu krzaczka z liści metodą po jednym listku. Obawiałam się że nas przy krzaczku listopad zastanie :P
Szczęśliwie synuś jednak w końcu się zmęczył, dał odciągnąć od krzaczka, przedefilowal jeszcze alejkę i zasób sił się wyczerpał ustępując miejsca wybujałemu apetytowi. Więc wróciliśmy do domu :)
No comments:
Post a Comment