A do domu wróciliśmy tylko z połową chleba. Gdyż ponieważ resztę Dżunior ofiarnie i z wielkim entuzjazmem rozdał kaczkom i gęsiom. Okazało się również po raz kolejny, jak bardzo zazdrosna w takich sytuacjach jest nasza psica. Zobaczyła jak młody panicz karmi ptactwo i nie było już mowy aby i jej nie poczęstować. Łykała chleb z nie mniejszym entuzjazmem niż dziobaki i zachodziła obawa że nie zjem dziś śniadania :P
Tak więc ruszyłam ratować resztki chleba, odciągnęłam wespół z wujem rozentuzjazmowane towarzystwo od stawu, zbierając po drodze co lepsze kamyczki, ciut zmoknięci, wróciliśmy do domu.
Tak, ni mniej ni więcej, wygląda wyskoczenie na róg do sklepu po chleb w towarzystwie aktywnego półtoraroczniaka i trzyletniego psa z adhd :P
I jeszcze faszjonerska fotka z wczoraj, Dżunior szpanował bluzą w stylu hamerykańskim, ostatni prezent od babci ;)
No comments:
Post a Comment