Dziś w tej drugiej turze było chlapanie wodą z tatusiem i psem (wuj kategorycznie odmówił współpracy ), natomiast rano urządziliśmy z synkiem coś na kształt wakacji zagranicznych, był basen, kocyk, parasol... Brakowało tylko drinków z palemką, choć też niezupełnie. Bo Dżunior z nagła odkrył miłość do napojów. Dziecko które ponad półtora roku nie przyjmowało dobrowolnie płynów, nagle się odblokowało na maksa. Tak, wiem, pogoda pomogła ;) W każdym razie, wracając do drinków, to dziś młody panicz popijał kubeczek za kubeczkiem sok malinowy z wodą. Więc właściwie i drinki były...
I nasze Rodos - Rodzinny Ogródek Domowy Ogrzewany Słonkiem ;) hehe (prawidziwe Rodos może w końcu w przyszłe wakacje??):
W końcu Dżuniorowi znudziło się plażowanie, i, jak to on ostatnio - zarządził odwrót, a raczej odjazd ;)
Aby nie płoszyć gawiedzi, przywdzialiśmy mniej plażowe ciuszki i ruszyliśmy, cóż było robić. Pchanie rowerka w taką pogodę, nawet jeśli siedzi na nim tak uroczy cyklista, jest truuuudne. Baaaardzo..... Ale jakoś dałam radę, a i Dżunior ukontentowany wielce przejażdżką był :)
No comments:
Post a Comment