Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Thursday 3 January 2013

Pierwsze szczepienie.

Odkąd pamiętam, panicznie bałam się igieł. Lęk był ogromny, prawie mdlałam, cuda wianki.
Przeszło mi w ciąży, znaczy bardzo niedawno, a stara baba jestem. Tak jakby naigrawając się z moich lęków los zafundował mi cukrzycę ciążową czyli między innymi kłucie się parę razy dziennie w celu ustalenia poziomu cukru, oraz na późniejszym etapie wstrzykiwanie insuliny. Do tych wątpliwych atrakcji z musu przywykłam dość szybko, bać się igieł przestałam. Cud ;)

Okazuje się, że nabawiłam się nowego strachu na widok strzykawki. Dotyczy on igieł wymierzonych w kierunku Dżuniora. Znowu czuje miękkość kolan i napływające do oczu łzy.
Dziś młody miał pierwsze szczepienie. Zniósł je nad wyraz dzielnie, połapał się że coś nie gra pod koniec drugiego, ale tylko ostrzegawczo ryknął i tyle. Jakoś poszło ;)

Lekarz był zadowolony z oględzin, nie zmąciło jego spokoju także to, że Dżunior silnie mu ulał na leżankę. Nic to ;) Młodzieniec rozwija się prawidłowo, rozglądał się ciekawie po gabiniecie. Doktorek spytał, czy się uśmiecha, i to pytanie mnie lekko zacukało, bo... no właśnie. Widziałam już u małego te bezwiedne uśmiechy, ale tylko takie. Ja wiem, że dzieciaki w tym wieku mają bardzo indywidualne tempo rozwoju, ale jakoś tak.. czekam na ten uśmiech i czekam, i jeszcze to pytanie lekarza dziś... Ech. No nic, czekamy dalej.

Pożegnam się dziś czuję ze śpioszkami z zeberką ;) Jedne z moich ulubionych, najpierw były za duże, potem założyłam je małemu dla razy.. I obawiam się, że już są ciut przyciasne. Powinnam sobie te parę ulubionych szmatek w ramki oprawić ;) Patrzę na mojego syna i nadziwić się nie mogę, że już taki duży. Niby wiem, normalna rzecz, rośnie no i super, ale coraz trudniej uwierzyć że tak niedawno byl zupełnie malutki i siedział u mnie w brzuchu. Od "wyjścia" minęły zaledwie dwa miesiące.
Niby niedawno a takie wieki temu ;)

No comments:

Post a Comment