Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Monday 14 January 2013

Przewrotka :)

Dżunior wczoraj po raz pierwszy machnął się z brzuszka na plecy. W życiu bym nie przypuszczała że takie coś może być powodem łez. Łez radości oczywiście. Zapiekło łzami jednak, a on wcale nie zauważył jaką piekną rzecz zrobił. W ogóle moje reakcje na synusia postępy mnie zadziwiają, wydawało mi się że będę matką twardo stąpającą po ziemi, niezbyt przewrażliwioną w temacie kupek, zupek i tego typu atrakcji. A tu okazuje się jak bardzo człowiek siebie nie zna ;) Każdy uśmieszek (młody nie jest zbytnio uchachany, uśmiecha się z rzadka i skąpo raczej), no wiec każdy uśmiech, spojrzenie, wierzgnięcie nóżką powoduje moją wielką z niego dumę, ale i niedowierzanie jak szybko i sprawnie synuś się rozwija. Ogromną ma moc. Myślę, że błyskawicznie nadrobi te prawie cztery tygodnie... Rany, gdyby urodził się w terminie miałby dziś zaledwie nieco ponad miesiąc... Mimo wszystko się cieszę że szybciej się spotkaliśmy, i tak już nie mogłam się doczekać. Mówiąc szczerze nie tylko bardzo chciałam mieć go już w objęciach, ale także pozbyć się tego wielkiego brzuchola :D Zdecydowanie wole maluszka nosić na rękach niż w brzuchu...

Gotujemy sobie właśnie z Dżuniorem obiad. Mały wzorowo grzeczny przychustowany do mnie, uwielbia to. Co by nie bylo - ląduje w chuście i mogę robić cokolwiek, jemu to nie przeszkadza. Nie ma takiej drugiej sytuacji żeby był tak grzeczny jak w roli kangurzątka ;) No, podobnie jest na spacerach, jego można wywieźć wszędzie i na czas nieomal nieograniczony. Młody czuje świeże powietrze i cudownie natychmiastowo zasypia. Nie przeszkadza mu wtedy ani niezbyt  świeża pieluszka, ani brak jedzenia, szczególnie to drugie jest ewenementem, bo zazwyczaj synuś dopomina się o jedzenie bardzo regularnie i szalenie głośno. Trzyma rękę na butelce jakby liczył te mililitry, czy nie próbujemy go oszwabić na ilości ;)
A na spacerze zupelnie o to nie dba....

No comments:

Post a Comment