Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Friday 18 October 2013

Dyńka!



Zebrałam się w końcu w sobie, odbyłam rundkę po bazarku w poszukiwaniu jak najbardziej naturalnie wyglądających warzyw. Krzywych, brudnych, zdrowych ;) W zasadzie w te zdrowe to mało wierzę, podobno nawet z upraw tak zwanych ekologicznych skład chemiczny mają porównywalny do nieekologicznych. Nosz ale warzywa jeść trzeba, sadzić ich wszystkich na trawniku nie będę. 
No i wraz z innymi przytargałam ładną dynię.. Obróbka masakra, ciężko przekroić, wyskubać pesteczki, pokroić... Ale potem już łatwizna i worek dyni w zamrażarce.
Zdecydowałam najpierw ugotować na próbę zupę dla nas. Kurczę, to dobre jest! Dżunior sokolim oczkiem wykukał że coś próbuję z gara i się nie dzielę, wzniecił alarm. Więc wyłowiłam kawałek dyńki, podmuchałam wsród niecierpliwego wrzasku i dałam ancymonowi. Spróbował... I mało mi palca nie odgryzł.. Byłam zmuszona wyłowić trochę do miseczki i narażając się na utratę palców nakarmiłam młodego panicza warzywem. Resztę zupy dla nas zmiksowałam i nalałam do kubków. Po czym prawie mi zupka w gardle stanęła gdy zobaczyłam minę własnego dziecka. Nadmienię tylko że on jadł wcześniej fasolówę którą zresztą bardzo lubi. No i cóż, o drugim daniu nie było dziś mowy, zamiast drugiego Dżunior oszamał miseczkę dyniowej. A co ;) 
Dynia jest kolejnym "wynalazkiem" nieznanym u nas w domu wcześniej, przed dzieciaczkiem. Po raz kolejny i pewnie nieostatni stwierdzam że potomstwo jednak znacznie ubogaca człowieka...


Fajna ta zupka, taka słoneczna, optymistyczna :)

1 comment:

  1. Ja także lubię zupę dyniową i mój Młody jadł ją od chyba od ósmego lub siódmego miesiąca życia. Gotowałam ją co któryś dzień, tak ją uwielbialiśmy, aż nam się trochę przejdała. Może właśnie do niej wrócę, bo mi narobiłaś smaka:) Pozdrawiam:)

    ReplyDelete