Znaczy coś, co uwielbiałam w dzieciństwie, i co wstyd przyznać, nie przeszło mi do dziś. A może właśnie dziś przeszło? ;)
Poniższe fotki nie sa zbyt ostre, ale tak się trzęsłam ze śmiechu że nie dało rady lepiej. Oczywiście w misce nie było surowego ciasta, tylko ser do naleśników. Normalnie dodałabym żółtko, ale że Dżunior jada z nami obiady to surowizna nie wchodziła w grę. A miskę, owszem, chciałam sama wylizać :P Ale młody panicz zadecydował inaczej ;)
Napomknę jeszcze tylko z kronikarskiego obowiązku, że trudno się zmywa twaróg z włosów :P
Ps. Dżunior uwielbia naleśniki, o czym również się dziś przekonałam :) radość z obiadu miał taką że bałam się gdzie on to wszystko co zjadł zmieścił :D pierwsze naleśniki na młodym paniczem :D
Boski jest. Świetne zdjęcia :) Mam nadzieję że zapisujesz co jakiś czas bloga na dysku bo zdjęcia lubieją znikać (wiem to z doświadczenia :( )
ReplyDeleteDziś u mnie na obiad naleśniki więc i ja spróbuję podać je mojej Gwiazdeczce :)