Dziś sobie patrzyłam jak młody przenosi, klocek po klocku na sofę. Wyciągał jeden z koszyka, kładł na sofie, wracał po następny, aż tym sposobem uzbierał kilka. Następnie dla wygody podsunął sobie poduchę, wspiął się po niej na sofę, przyklęknął i zaczął sztuka po sztuce rzucać zebranymi wcześniej klockami. Pilnując, aby łupały o podłogę (a mówimy o ciężkich, drewnianych klockach), a nie o dywan. Jak wiadomo hurgot przy rzucaniu na panele jest daleko bardziej spektakularny niż gdy rzuca się na dywan. Cwaniaczek.
Eda powoli zaczyna wymiksowywać się z towarzystwa i szukać spokojnego kątka...
No comments:
Post a Comment