Przy okazji Dżunior spotkał się też z dziadkami, więc wrażeń moc ;)
Ikea. Jedno z ulubionych miejsc młodego panicza. Szaleje tam na maksa, a teraz, kiedy już wcale nieźle chodzi - przemaszerował właściwie sklep od początku do końca, z małą przerwą na lunch. I ze wszystkich działów ten z zabawkami standardowo interesował go najmniej ;) Dużo ciekawszy na przykład był dział gdzie stało kilka pralek :D
Jak krzesełko, to i Dżuniorowi dostała się rolka papieru do rysowania, bagatelka, 30 metrów więc można się wyżywać artystycznie, oraz kredeczki oczywiście. Oraz, trochę odbierając od tematów artystycznych - stopień antypoślizgowy do umywalki w łazience, bo do tej pory używaliśmy plastykowego pudełka na zabawki aby Dżunior mógł umyć rączki. Teraz będzie bezpieczniej.
W domu panicz OCZYWIŚCIE pomagał przy skręceniu krzesełka, i już mógł zaraz zabrać się do tworzenia. Słodkich maziajków :D
A na krzesełku siedzi zaiste zawodowo!
Panicz od noworodka rozwija się szybko, ale teraz, kiedy jest ciut starszy ten rozwój wręcz galopuje ;) muszę pomyśleć nad jakąś tablicą czy matą na ścianę, już niedługo zapewne będę miała masę dzieł sztuki do eksponowania. Sądząc po tym jak synuś pewnie i charyzmatycznie kreskę kreśli, mam w domu małego geniusza! :)
Hehe... u nas na początku był zachwyt rysowaniem. Teraz też jest zachwyt, ale tylko kiedy ktoś rysuje, a kredki i flamastry służą głównie do układania w pudełku:)
ReplyDelete