W takich momentach moje towarzystwo jest im conajmniej zbędne ;)
Młody panicz wczoraj z nagła stwierdził że lubi rzadką zupę. Przez chwilę mnie wmurowało i nie wiedziałam o co chodzi, a potem szybko machałam łyżką, a panicz pomrukując zachęcająco oszamał miseczkę kalafiorowej. Samego rzadkiego, bo ziemniaczki, kalafiora i marchewkę zjadł już sobie sam chwilę później. Upodobania Dżuniora, te kulinarne i każde inne zmieniają się z prędkością światła. Dziś nie, jutro koniecznie tak, a pojutrze nigdy w życiu. I wszystko to dotyczy tego samego tematu. Czy tylko mnie się zdaje że to można oświrować w szybkim tempie przy czymś takim? Szczerze mnie zastanawia czy dziś panicz zje swoją zupkę tak chętnie jak wczoraj, czy już dziś będzie bleee ;)
Najlepiej mi dawać mięcho i owoce. Dobrze doprawiony kurak i mandarynki. I dzieciak jest usatysfakcjonowany :P
No comments:
Post a Comment