Po południu spotkaliśmy się w pobliskim centrum handlowym, a młody panicz został ku własnej ogromnej uciesze wpuszczony do zabawek i dzieci. Wparował jak burza i ruszył do zabawek, basenu z piłeczkami i dzieci. Szczególnie upodobał sobie pewne bliźniaczki i dziarsko ku nim pokrzykiwał i zachęcał do podejścia. Chyba był nieco zbyt rozentuzjazmowany, bo dziewczynki dosyć długo nie mogły się przemóc. Ale potem nawet podeszły bliżej, a na końcu jedna z nich chciała popchnąć maszerującego dzielnie Dżuniora. Okazało się jednak że mamusia zna aż nazbyt dobrze swoje latorośle i krótkim acz stanowczym okrzykiem zapobiegła niezręcznej sytuacji.
Młody panicz bawił się świetnie, i wyjście z małpiego gaju nie obyło się bez pełnych protestów wrzasków.
Należałoby Dżuniora zabierać w takie miejsca częściej, żeby tylko nie łapał po takich wizytach infekcji...
A dziś przed południem synuś zbudował sobie wieżę z trzech drewnianych klocków. Niestety nie zdążyłam uwiecznić na zdjęciu tej wiekopomnej i wspaniałej budowli, gdyż wielki budowniczy szybciutko zniszczył swoje dzieło, dumny i blady wśród naszych pochwał i braw :)
No comments:
Post a Comment