Chłopaki!

Lilypie Fifth Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

Wednesday 26 March 2014

A ja?

Tydzień temu byliśmy zmuszeni opuścić grupę, przez Dżuniorowe przeziębienie. Dziś już na szczęście nic nie stało na przeszkodzie żeby pójść - piszę na szczęście bo to dla mnie niesamowite pole do obserwacji młodego. A jest inaczej za każdym razem, w domu jesteśmy ciągle i tak nie wychwytuję szczegółowo zmian w zachowaniu panicza, a na grupie... jakbym za każdym razem była z innym dzieckiem ;))
Dzieckiem reagującym smutną minką jak mu ktoś zabierze zabawkę (do tej pory oddawał bez żalu i szedł gdzie indziej). Albo inna nowość - podałam innemu maluszkowi zabawkę, coś zagadałam i w tym momencie Dżunior stojący nieopodal wybuchnął okropnym płaczem, aż się opiekunki zbiegły. Uspokoił się od razu gdy do niego podeszłam i przytuliłam. Aha, ścisła rezerwacja ;))
I sytuacja która chyba zaskoczyła mnie najbardziej - zawsze w sali są tosty z masełkiem i dżemem, napoje. Już chyba pisałam że nie pijam kawki bo czasu na to nie mam przy wszędobylskim Dżuniorze, za to od zawsze dzieciarnia biegała z tostami pogryzając je podczas zabawy. Młody panicz nigdy nie zwracał na to uwagi, pochłonięty zabawą. Aż do dziś. Zobaczył tosta w rączce dziewczynki, lekko sposępniał. Rozejrzał się, upewnił że więcej dzieci ma jedzenie, i zasępił się zupełnie. Podszedł do mnie, złapał za nogawkę, spojrzał z urazą. Chcąc nie chcąc poszłam po tosta dla Dżuniora. On za mną. Otrzymał to co miały inne dzieci, z triumfem pomachał pani opiekunce że on też ma, uśmiech wrócił na twarzyczkę i nastąpiła radosna konsumpcja. Zjadł prawie całego, mimo że godzinkę wcześniej zjadł w domu pełną miseczkę kaszki i zagryzł chlebkiem z masłem. 
Pierwszy raz poza domem, w grupie, zaobserwowałam że otoczenie zaczęło mieć wpływ na panicza. Że zauważył że nie ma tosta jak inne dzieci, że skrzywił się do płaczu po zabranej zabawce, że zasmuciło go inne płaczące dziecko. Pierwszy raz próbował wyjąć kredkę z rączki innego rysującego dziecka. Już nie jest obok grupy, już wszedł do jej środka. Chociaż dalej raczej bawi się sam, co oczywiste. 
Jedna z najfajniejszych dziś zabaw. Rysowanie szybko go nudzi za to wpadł na pomysł, zupełnie sam, stawiania kredek. Po każdej bił sobie radośnie brawo, aż ułożył sobie tak:
Byłam zachwycona, serio. Biłam paniczowi brawo z takim samym zapałem jak on sobie ;)

Uczymy się też zjeżdzalni, dziś już udało się zjeżdzać prawidłowo, tylko za rączki musiałam trzymać

Był i piaseczek,

I samodzielnie ułożona układanka,

I wiadomo, że najfajniejsze zabawki są zawsze na najwyższych półkach :D

A ja coraz więcej widzę że mam w synu już nie tylko cichego obserwatora, ale radosnego kompana w odkrywaniu świata, ganianiu za zwierzyną po osiedlu, współrozmówcę, kumpla do wspólnego zaśmiewania się z królika wyskakującego z pudełka. Lubię to! :)





No comments:

Post a Comment