Wybraliśmy interesujące nas kilka par butów, a panienka pospieszyła przynieść żądane modele.
Panicz obuty zmienił się w panicza brykającego, puszczony luzem zaczął biegać po sklepie i zrzucać kalosze :P A urocza panienka hajda za nim z aparatem fotograficznym, aby utrwalić ten wielce wzruszający moment. Dopadła synusia dopiero przy wielkim lustrze, gdzie młodzian zatrzymał się na chwilkę by się w zachwycie ponapawać swym urokiem i urodą. I tak oto Dżunior ma swą fotkę w pierwszych butach przy lustrze :D
Sklepu udało się cudem nie zdemolować choć panicz przejawiał uporczywy zapał ku temu. Butów zdecydował się już nie ściągać, więc panienka zapakowała do pudełka jego miękkie mokasynki w których zaszczycił sklep, oraz parę gadżetów.
I jeszcze jedna focia ze sklepu :D
Paniczem trzeba się urodzić, zawsze to powtarzam :D
A jutro zgarniamy łopatkę, grabki i wiaderko i jedziemy nad morze. Szaleńczo jestem ciekawa jak tam Dżunior będzie sobie poczynał :>
Ps. Młodzian twierdzi, że barszcz ukraiński z zacierkami to jest to. Przeciera szlaki smakowe, mnie takie połączenie wcześniej nie wpadło do głowy :P
No comments:
Post a Comment