Drugi dzień kataru Dżuniora za nami, i szczerze - czujemy się tu jak po ostrym maratonie tudzież wykopkach. Młody panicz umęczony zatkanym noskiem nie zamierza ukrywać jak mocno daje mu to w kość. I swoje frustracje wylewa cięgiem, z drobnymi przerwami na sen. Niepodobna go zadowolić lub zająć na dłuższą chwilę. Jemu szumi w nosie a nam w głowach :P
Może i dobrze że pogoda się chrzani, przez parę dni i tak nogi za drzwi nie wystawimy. I o ile w tym czasie nie oszalejemy, to już będzie dobrze ;)
Mój synek także bardzo szybko się nudzi zajęciami organizowanymi przeze mnie, ale mimo to jest wesoło. Przy tym wszystkim ja przypominam sobie malowanie, rysowanie, klejenie itd:)))) Serdecznie pozdrawiam:)
ReplyDelete