Im bardziej Dżuniorka ku naturze ciągnę tym bardziej on ostatnio ku zdobyczom cywilizacji się skłania. I co z tego że kaczuchy jak malowane, a po dziobie można niemalże poklepać ;)
No, co z tego, jeśli nagle po drugiej stronie trawnika na parking wjeżdza ciężarówka i nagle wszystko traci sens i pędzi się tam na swoich malutkich nóżkach aż się kurzy, następnie kurczowo chwyta się murka i ściskając go w paluszkach z emocji ogląda manewr zawracania pojazdu. Który to pojazd jeszcze czasem wydaje z siebie przeciągły gwizd. Szał ciał i orzeszki, taka atrakcja..
Tir w końcu odjechał, a frustrację pogłębił domek do którego nijak, mimo usilnych prób panicza, nie dało się wejść ;) a pukał i stukał, nawet włamu próbował :)
Po kolejnym dniu na swieżym powietrzu z niechęcią myślę, że kiedy te parę pięknych dni się skończy i znów nastanie zwyczajowa szaruga, to we dwójkę z Dżuniorem pogrążymy się w smuteczku. Takie dni jak teraz baardzo dużo nam dają na plus do samopoczucia, lepszego spania, humoru.
No comments:
Post a Comment