Sunday 5 January 2014
Hmmm.
Dżunior łaskawie zasnął, a ja siedzę i myślę. Właściwie to zadręczam się tak od paru miesięcy, żyć spokojnie nie mogę, męczą mnie wyrzuty sumienia. Że siedzę w domu, nie zarabiam, że przeglądam kilka razy dziennie ogłoszenia o pracę i nie trafia do mnie nic. Nie mówiąc o tym że najlepiej byłoby na kawałek nocy, wieczory. Żeby małego po żłobach nie ciągnąć. Ciągle mam nerwa i stresa, wszystko na około mnie porządnie wnerwia. Klnę ten kraj któremu tyle zawdzięczam że jedyna praca jaką tu mogę podjąć to taka która mi nie da radości i satysfakcji. Żadnej. I nic nie poradzę że jak słyszę angielski to mnie trzącha. Przesyt mam. Zabrałabym małego pod pachę i dała nogę, gdziekolwiek, chociaż na trochę. Może to by pomogło oderwać się od myśli i bólu głowy. Męczę się i nie umiem tego sama z sobą przepracować. A irytuje mnie już na prawdę byle gie i wcale mi to nie służy. Wrrrrrr.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment