Ukontentowani, ulicą zalaną słońcem wróciliśmy do domu :)
Swoją drogą zastanawiam się tylko czy Dżunior zdąży tej "zimy" ponosić swój zimowy skafander nim z niego wyrośnie :P
Noca noc była faktycznie do kitu. Wczoraj i dziś jedzenie też nie teges i zastanawiamy się czy to zęby idą może, czy dalej po szczepieniu nienajlepiej bo dziś znalazłam na brzuszku Dżuniora kilka świeżych plamek. Ech. Oby tylko nie jakieś choróbsko, tego mamy po kokardę chwilowo. A młody panicz pewnie jeszcze wyżej.
Zapał do chodzenia trwa, ha. Synuś się rozkręca :D
A na koniec, to Dżunior odkrył jak działa pilot do telewizora. Ponieważ od dawna darzy ten przedmiot atencją, czasem dawaliśmy mu na troszkę do zabawy, uprzednio wyjmując jedną baterię. Ostatnio młody, zupełnie po dorosłemu wyciąga rączkę z pilotem i "pstryka". A już zupełnie ostatnio zorientował się że robimy go w balona wyciągając baterię, i że wtedy pstrykanie nie działa :P Dziś stanowczo upomniał się o baterię trzymanego w łapce pilota. Odpowiedź odmowna go nie zadowoliła i pilot znikł. Serio, nie mam bladego pojęcia gdzie jest :P
No comments:
Post a Comment