Kadr z dzisiejszego podwieczorku:
A dziś szef kuchni znaczy ja zapodał(a) Dżuniorowi poranny wypiek z masełkiem, wypiekiem tym jest Irish Soda Bread. Pierwszy raz piekłam, fajny myk, ten chlebek. I żadnego wyrastania, czekania. Lubię to :D Młody panicz też nie gardzi z tego co widzę, a że już kończy to biegnę po mandarynkę.
Swoją drogą jak widzę z jakim dzikim apetytem młody pochłania pomarańcze i mandarynki, to widzę siebie w ciąży ;) Był taki jej etap że brzydko mówiąc zażerałam się cytrusami w nieprzyzwoitych ilościach i nic innego mogło nie istnieć. Wychodzi na to, że miłość do pomarańczek Dżunior podłapał już w życiu płodowym ;D
No comments:
Post a Comment